Błędne koło. Lech znów w kryzysie

Nie ma wątpliwości – Lech wpadł w ogromny kryzys, porównywalny do tych, które w przeszłości skutkowały wywalaniem trenerów, angażowaniem ratowników wprowadzających nową taktykę, obowiązującą także w zespołach juniorskich i rezerwach. Klub od dekady tak właśnie trwa, od przesilenia do przesilenia. Nie ma tu ludzi potrafiących zatrzymać to błędne koło.

Łatwo sobie wyobrazić reakcję fanów po blamażu z Pogonią, gdyby byli na trybunach. Wystarczy poczytać komentarze, by wiedzieć, co myślą o postawie poszczególnych zawodników i o bezradności trenera. Rzeczywiście, obecna drużyna parodiuje samą siebie, nikt nad nią nie panuje, a co gorsze – nikt nie wie, jak wyjść z zapaści. Sytuacja przerasta niedoświadczonego trenera.

Nie on jednak odpowiada za to, co od lat dzieje się przy Bułgarskiej. Sytuacja jest tu nietypowa. Właściciel każdej spółki, także tej o nazwie KKS Lech Poznań SA, powołuje prezesa, specjalistę od zarządzania. Ten zatrudnia fachowców, także od futbolu, opłaca ich i rozlicza. W Lechu nie jest to wykonalne, bo prezes musiałby rozliczyć właściciela, czyli swego szefa. To on osobiście rządzi tu sportem, zastępuje zawodowców. I nie dostrzega, jakie to kuriozum.

Poprzednik Dariusza Żurawia okazał się horrendalnie drogim partaczem. Od początku było oczywiste, że powiększy listę wyrzuconych trenerów. Żuraw opanował sytuację, zdobył zaufanie kibiców, bo drużyna grała ładnie, ofensywnie, błyszczeli wychowankowie, przyszły sukcesy, sypały się pochwały. Jednak w każdej dyscyplinie sportu prędzej lub później przychodzi kryzys. Dobrego trenera poznaje się po tym, jak z niego wychodzi. Żuraw nie wychodzi. Wpadła w matnię. Nie wiemy, czy mecz z Pogonią to już dno. Zawsze można pogrążyć się jeszcze głębiej.

Po udanej jesieni Lech sporo zarobił. Będzie za co przetrwać trudne czasy. O grze w Europie na jakiś czas możemy zapomnieć. Nic nie zapowiada odrodzenia się drużyny, a przerwa między rundami jest króciutka. Na tle dobrze zorganizowanej Pogoni było widać degenerację poznańskiej obrony. Ktoś, kto do tego doprowadził, raczej niczego nie naprawi. Kupno nowych obrońców, oby lepszych od obecnych, jest koniecznością, ale trzeba jeszcze stworzyć z nich formację. Dużo łatwiej coś zniszczyć niż zbudować. W Lechu na tym drugim znają się słabo.

Udostępnij:

Podobne

Koniec roku weryfikuje oczekiwania

Miało być przepięknie. Prezentujący atrakcyjny, ofensywny futbol Lech wypracowałby w tym roku przewagę nad największymi ligowymi rywalami i wiosną pewnie zmierzał po mistrzostwo, by potem

Niech nas znów zaskoczą. Byle pozytywnie

Niewiele brakowało, by Lech nie poniósł konsekwencji ubiegłotygodniowej niespodziewanej obniżki formy. Spośród jego największych konkurentów w walce o mistrzostwo tylko Raków odniósł zwycięstwo, w charakterystyczny