Nie można powiedzieć, że Warta była lepsza niż Zagłębie i zasłużyła na więcej niż punkt. Remis jest jej sukcesem, bo gospodarze mieli więcej okazji bramkowych, dominowali. Gola nie zdobyli za sprawą solidnej defensywy Zielonych.
W pierwszej połowie Warta nie oddała ani jednego celnego strzału, choć na bramkę uderzała częściej niż gospodarze. Adrian Lis musiał bronić dwukrotnie, za każdym razem spisał się bardzo dobrze. Jeszcze lepiej wykazał się w samej końcówce meczu, gdy dwukrotnie ratował swą drużynie. Szczególnie spektakularna była ostatnia groźna akcja Zagłębia, w doliczonym czasie, gdy najpierw Lis wybiegł z bramki, by wybić piłkę, ale trafiła ona do Łakomego próbującego trafić z 40 metrów. Piłka zmierzała pod poprzeczkę, ale Lis zdążył w ostatniej chwili.
W drugiej połowie Warta oddała jeden celny strzał. Matuszewski uderzył głową po dośrodkowaniu Zrelaka. Wcześniej pomocnik Zielonych mocnym strzałem obił poprzeczkę bramki Zagłębia. Gospodarze mogą mówić o pechu. Było groźniejsze, ale nie poradziło sobie z obrońcami gości.