Trener John van den Brom był zachwycony tym, czego doświadczył podczas ostatniego meczu w sezonie. Zachwalał wspaniałą publiczność, duże emocje, zwycięstwo swoich piłkarzy, a przede wszystkim coś, co jest ogromnym kapitałem: niesamowite oczekiwanie na sukcesy. Prawdopodobnie jest teraz zdeterminowany do sięgnięcia po nie. Doskonale jednak zdaje sobie sprawę, że nie będzie ich bez piłkarzy. Bardzo dobrych piłkarzy.
Sobotni mecz składał się głównie z pożegnań. Kilku zawodników koszulkę Lecha ubrało ostatni raz w życiu. Być może Michał Skóraś wróci po latach do klubu, z którego wyruszył w świat. Inni już zawsze stadion Lecha będą oglądać w telewizji lub w internecie. Trzeba będzie zastąpić dużą grupę odchodzących piłkarzy. Kilku z pewnością awansuje z akademii, ale nie obejdzie się bez zaciągu z zewnątrz. Trener chyba więcej nie powie, że nowych graczy nie potrzebuje, bo ma wystarczająco mocny skład. Jeszcze pół roku temu głosił takie prawdy, ku radości tych, co (nie)wykładają kasę na budowę zespołu.
Ostatnie mecze sezonu Lech rozegrał bez piłkarzy, bez których trudno było sobie wyobrazić walkę o cokolwiek cennego. Udało się wygrywać głównie dzięki temu, że wysoką formę uzyskali nie spełniający dotychczas nadziei Velde i Marchwiński. Razem ze Skórasiem tworzyli trio, któremu nie potrafiła się oprzeć żadna defensywa. Przy grze tylko w lidze mogło się to udać. Skórasia już w Lechu nie ma. Zadaniem trenerów będzie podtrzymanie dyspozycji „Marchewy” i Krzysia Velde. Zadaniem klubu będzie zbudowanie drużyny wyrównanej i gotowej rozegrać ponad 50 spotkań w sezonie, przynajmniej w teorii.
Maciej Skorża od pierwszego meczu mógł liczyć na dużą konkurencję w składzie, miał co najmniej dwóch równorzędnych piłkarzy na każdą pozycję. Klub nie ociągał się ze wzmocnieniami, celem było przecież wygranie ligi. Po roku już takiej determinacji nie było, a czyny, takie jak sprowadzenie darmowego bramkarza z Cypru, rezygnacja z pozyskanie Kownackiego, wskazywały, że klub włączył hamowanie. To właśnie z takiego minimalizmu naśmiewał się Bogusław Leśnodorski, były prezes Legii. Co będzie teraz? Czy znów znajdzie powód do kpin? Pucharowy sezon zapewnił niemałą kasę od UEFA. Udało się korzystnie wytransferować Michała Skórasia. Frekwencja na wielu meczach była dla innych klubów nieosiągalna. Żaden z nich nie ma takich finansowych możliwości. Kibice nie zaakceptują hamowania, tłumienia emocji.
John van den Brom zdaje sobie sprawę z potencjału, jaki drzemie w klubie, w mieście. Za rok może przeżyć radość nieporównywalną do tej z soboty. Oczekują tego wszyscy… ale czy rzeczywiście wszyscy?