Źle się zaczęło, dobrze skończyło

W ostatnim sparingu przed początkiem pucharowego i ligowego sezonu Lech Poznań zmierzył się na własnym stadionie z Jagiellonią. Mecz został utajniony, więc niewiele o nim wiemy oprócz tego, że wciąż aktualne jest pojęcie „kwadrans poznański”.

Lech stracił bramkę w 20 minucie po strzale Litwina Fiodora Czernycha, a niekorzystny wynik utrzymał się do końca pierwszej połowy. Po przerwie zaczął się „kwadrans poznański” – okres, gdy Lech zdobywa najwięcej bramek. Potwierdziło się to i tym razem. Już po czterech minutach wyrównał Antonio Milić, ten sam zawodnik w 58 minucie zapewnił Lechowi zwycięstwo.

Możemy tylko domniemywać, że słabo spisywali się zawodnicy odpowiedzialni za Lechową ofensywę. W letnich sparingach nie trafili do bramki ani razu. W strzelaniu goli zastąpić ich musiał chorwacki obrońca. W Lechu nie ma już Jakuba Kamińskiego i Dawida Kownackiego, więc jego siła ofensywna radykalnie zmalała. Klub dopiero pracuje nad transferami. Według nieoficjalnych doniesień mają one nastąpić, jednak do pierwszego, ale bardzo ważnego meczu w eliminacjach do Ligi Mistrzów Lech jeszcze przystąpi osłabiony.

Udostępnij:

Podobne

Niech nas znów zaskoczą. Byle pozytywnie

Niewiele brakowało, by Lech nie poniósł konsekwencji ubiegłotygodniowej niespodziewanej obniżki formy. Spośród jego największych konkurentów w walce o mistrzostwo tylko Raków odniósł zwycięstwo, w charakterystyczny

Syndrom Lecha: druga, brzydka twarz

Każdemu zespołowi zdarzy się rozegrać słabszy mecz, złapać zniżkę formy. Jednak to, co Lech zademonstrował w Gliwicach, nakazuje bić na alarm. Tym bardziej, że to