Trener Jagiellonii, Bogdan Zając ma szczególne powody do mobilizacji swej drużyny. Nie tak dawno pracował w Poznaniu, jako asystent Adama Nawałki. Lech wydawał krocie na utrzymanie tamtego sztabu szkoleniowego. Im więcej płacił, im więcej zachcianek trenera spełniał, tym gorsze były wyniki. Umowa została przedwcześnie rozwiązana. Teraz trener Zając chce udowodnić wyższość nad ówczesnym trenerem Lechowych rezerw.
W przedmeczowym komentarzu Zając bardzo wysoko oceniał Lecha. Podkreślał, że jest to drużyna dobrze poukładana. Miał absolutną rację, w dodatku w tym jednym zdaniu ujął prawie wszystko, co wydarzyło się z Kolejorzem od czasu pożegnania się z Nawałką i jego ludźmi. Nastąpiła metamorfoza. Nowy trener nie tyle nawet poukładał, co zbudował od podstaw Lecha. Pożegnał totalny chaos zaprowadzony przez ekipę byłego selekcjonera.
Na grę Lecha, zanim klub pożegnał Nawałkę, nie można było patrzeć bez wstrętu, bez złości. Męczyli się tym wszyscy. Piłkarze nie rozumieli taktycznych zawiłości, które im narzucono. Nie panował nad tym także sam trener. Szczęście Jagiellonii, że Zając prowadzi ją zupełnie inaczej niż jego wieloletni pryncypał. Zespół ten szczególnie dobrze radzi sobie poza Białymstokiem, gdzie jeszcze w tym sezonie nie wygrał. Zadziwiająco łatwo rozprawił się w Warszawie z Legią.
Obaj trenerzy myślą o przełamaniu. Zając chce wreszcie odnieść domowe zwycięstwo, a Żuraw przerwać siedmioletnią serię bez sukcesu w stolicy Podlasia. Więcej szans daje się gościom, którzy są na fali, zbierają pochwały za odważną, widowiskową grę. Obie drużyny miały rozbrat z ligową piłką, ale dłużej bez grania pozostaje Jagiellonia. Ostatni raz na boisko wybiegła 21 września w Gliwicach. Także Lech ostatni raz zagrał na stadionie Piasta, ale 4 października, poza tym ważni jego gracze występowali w różnych reprezentacjach.
Na mecz z Lechem z niecierpliwością czeka Maciej Makuszewski. Także on musiał wyjechać z Poznania wcześniej niż planował. Nie mieścił się w składzie, mimo iż ciągle był lepszym piłkarzem niż wychowankowie, hurtem wpuszczani przez trenera na boisko. Żuraw był za to krytykowany, ale się obronił. Dziś już nikt nie powie, że „Maki” jest lepszym skrzydłowym niż Jakub Kamiński. Lech ma też Skórasia, za duże pieniądze kupił Sykorę, na skrzydle potrafi grać Puchacz. To pokazuje, jak zmienił się Lech przez ostatni rok, mimo odejścia Kamila Jóźwiaka.
Bogdan Zając jest tego świadomy, dlatego nie zaleci swej drużynie ofensywnej gry. Tym bardziej, że ma bramkarza, który już nie raz w pojedynkę zatrzymywał Lecha, pozbawiał go punktów – Steinborsa. Siłą „Jagi” jest kontratak, na to się nastawi. Lech, który z całą pewnością przejmie inicjatywę, musi uważać, by nie pozwolić się zaskoczyć błyskawicznie wyprowadzającym ataki gospodarzom.