Po skutecznej grze Puszczy Niepołomice strefa spadkowa bardzo się do Warty zbliżyła, od dawna zdobywanie punktów nie było równie potrzebne. Do Grodziska Wielkopolskiego przyjechała jednak Stal Mielec, nie mająca noża na gardle, ale bardzo ostatnio skuteczna. Jak miało się okazać, to groźna drużyna, zdobyła dwa gole. Nic to jej jednak nie dało, bo Warta strzeliła ich aż pięć, pewnie wygrywając 5:2. Bohaterem meczu był zdobywca hat tricka Adam Zrelak.
Warta szybko wyszła na prowadzenie po golu Matuszewskiego. Stal znalazła jednak odpowiedź, a bardzo jej w tym pomogła niezborna defensywa Zielonych, a zwłaszcza bramkarz Grobelny, który nie potrafił utrzymać piłki w rękach. Na szczęście Zrelak znów dał swej drużynie prowadzenie. Goście mieli lekką przewagę, atakowali płynniej, oddawali w tej fazie meczu strzały z dystansu. Mieli też w składzie Szkurina. Warta beznadziejnie rozegrała końcówkę pierwszej połowy, pozwoliła Stali wyprowadzić szybki atak, piłka trafiła do Białorusina, ten ją dobrze przyjął i mimo obecności obrońców oddał celny strzał wyrównując stan meczu.
W drugiej połowy grała tylko Warta. Jej początek był dla gości kompletnym zaskoczeniem. Wystarczyło jej kilka minut, by strzelić dwa gole zapewniając sobie pewne już prowadzenie. Najpierw strzelił Zrelak, potem Szymonowicz. To jeszcze nie był koniec strzelania. Po kilkunastu minutach Zrelak skompletował hat tricka wykorzystując dobrą asystę Prikryla. Zieloni prowadzili już trzema golami i mogli czuć się bezpiecznie, spokojnie dograć spotkanie do końca, na nic Stali nie pozwalając.