Remis rezerw w trzeciej lidze. Młodzi Skandynawowie zawiedli nawet tu 

Dzień po meczu Lecha w Częstochowie wielu zawodników zostało oddelegowanych na mecz rezerw z beniaminkiem 4. poziomu rozgrywkowego, Kotwicą Kórnik. Maksymilian Pingot, Wojciech Mońka, Ian Hoffmann, Bryan Fiabema, Daniel Hakans i Kornel Lisman w połączeniu z młodymi zawodnikami, trenującymi na co dzień w klubowych obiektach we Wronkach, utworzyli podstawowy skład. Zapewne mecz uważnie obserwował Niels Frederiksen, ale nie może być zbytnio zadowolony z podopiecznych. Żaden z nich nie zabłysnął na tle nisko notowanego rywala.

Brutalna weryfikacja zaplecza podstawowego składu Nielsa Frederiksena. Duże problemy z trzecioligowcem 

Lechici od początku wyszli na Kotwicę wysokim pressingem. Dzięki niezbyt wysokim umiejętnościom przeciwników udawało się natychmiastowo odzyskiwać piłkę. Mimo to ataki nie miały szans na powodzenie. Zazwyczaj kończyły się tak samo. Stratą któregoś ze skandynawskich atakujących. Hakans i Fiabema skutecznie rujnowali wysiłki młodszych polskich kolegów lub podłączającego się do konstruowania akcji Iana Hofmanna.

Gdy goście z Kórnika w końcu przedostali się z piłką w 3. tercję boiska, od razu otworzyli wynik meczu. Po dośrodkowaniu w pole karne Mateusza Mędrali piłkę idealnie na strzał wystawił Filip Borowski. Pierwszą próbę młody bramkarz Kolejorza odbił przed siebie, ale czyhający na dobitkę napastnik przeciwników bezproblemowo umieścił piłkę w siatce. Połączona ekipa rezerw i pierwszej drużyny była kompletnie bezradna. Dopiero, gdy obrońca Kotwicy wyprowadził Daniela Hakansa na sytuację 1 na 1 z bramkarzem to Fin się nie skompromitował, tylko celnie puścił piłkę obok Mateusza Kustosza.

Druga część to tylko kontynuacja degrengolady. Przyjezdni byli zadowoleni z wyniku, więc mocno skupili się na defensywie. Lechici mieli problemy ze zbudowanej konstruktywnej akcji. Nawet gdy się udawało stworzyć dobrą sytuację, to mieli zdecydowanie źle nastawione celowniki. Ożywienie wniosło wymienienie przez trenera Wojtkowiaka najsłabszych ogniw drużyny, jakimi niewątpliwie były 2 niedawne ofensywne nabytki. Mimo to nie przełożyło się to na zbyt wiele konkretów i mecz rezerw Lecha z Kotwicą Kórnik zakończył się sprawiedliwym remisem.

Indywidualna katastrofa. W kim ma wybierać trener Kolejorza?

Na szczególną uwagę zasługują już wspomniani Fiabema i Hakans, którzy po równej godzinie wręcz karykaturalnego występu opuścili boisko. Pierwszy z nich ma wyjątkową zdolność robienia wszystkiego, żeby nie być w posiadaniu piłki. Jak ma do niej dobiec, to robi to tak ślamazarnie, że zawsze wyprzedza go obrońca, a nawet jak już jest w jej posiadaniu, to notuje następne straty lub absurdalnie słabe uderzenia. Gdy wystarczyło tylko dopełnić formalności pakując futbolówkę do bramki, to stał i przyglądał się jak piłka toczy mu się pod nogami. 

Drugi z nich nie był dużo lepszy. Poza wykorzystaniem juniorskiego błędu przeciwnika zepsuł dosłownie wszystko, co było możliwe. Zdarzało się, że nie radził sobie z przyjęciem piłki, a nawet jeśli, to zaraz ją w prosty sposób tracił. Nie popisał się też wracający z wypożyczenia Filip Borowski, który najpierw podarował gościom gola, a chwilę później zanotował prostą stratę w środku pola, po której Kotwica była bliska podwyższenia prowadzenia. W cieniu pozostawał też młody Kornel Lisman, który grał bardzo bezpiecznie, a gdy doszedł do stuprocentowej szansy, to okropnie spudłował.

Z tegorocznych transferów zdecydowanie najlepiej wypadł Ian Hoffmann. Dobrze podłączał się do ofensywy. Zagrał kilka ciekawych piłek w pole karne, powinien mieć nawet asystę na samym początku rywalizacji, ale piłka odbiła się od Daniela Hakansa jak od kłody drewna. Problem w tym, że gdy dostanie szansę w Ekstraklasie, to na tle znacznie lepszego rywala najprawdopodobniej będzie miał duże problemy w defensywie. Jest bocznym obrońcą skrajnie nastawionym na ofensywę, co w pierwszej drużynie może bardzo szybko przynieść opłakane skutki.

Najwięcej dobrego można powiedzieć o wychowankach Kolejorza. Wyróżniającą się postacią był najmłodszy na boisku Tymoteusz Gmur. 16-latek zaprezentował olbrzymi potencjał, jakiego we wronieckiej akademii dawno nie było. Za kilka lat może być kolejną młodą gwiazdą przy Bułgarskiej i następnym z wielomilionowym transferem wychodzącym. Nieźle w środku pola operował Jan Niedzielski, który przy wąskiej kadrze mógłby okazać się przydatny w drużynie Nielsa Frederiksena. Dużo ożywienia po wejściu za Daniela Hakansa wniósł Filip Wilak. Przede wszystkim miał znacznie więcej chęci do gry niż Fin. Przełożyło się to na świetne podanie do Kornela Lismana, jednak on nie wykorzystał tego zagrania.

Mikołaj Duda 

Udostępnij:

Podobne

Lech w sparingu pokonał 3:1 Wartę

W przerwie na zgrupowania reprezentacji piłkarze Lecha i Warty, chcąc zachować rytm meczowy, rozegrali spotkanie sparingowe. Odbyło się ono na bocznym boisku Enea Sadionu i

Zadanie Lecha: odzyskać rytm

Odczarował kilka stadionów, przełamał złe serie, zanotował najlepszy start w lidze od dekad. Jego drużyna lideruje i wydaje się nabierać rozpędu. A tu jak na