Podczas ostatniego zimowego obozu przygotowawczego za kadencji Dariusza Żurawia szansę na zaprezentowanie swoich umiejętności otrzymał zaledwie 16-letni Antoni Kozubal. Właściwie od początku swojego przybycia do Wronek był uważany za duży talent. Już jako trzynastolatek opuścił rodzinne Krosno, gdzie pierwsze kroki stawiał w znanym z wychowywania talentów Beniaminku.
We wronieckiej akademii przedzierał się przez następne drużyny juniorskie, aż dotarł do rezerw, w których od razu został wychwycony przez już byłego szkoleniowca Wisły Płock. W Turcji przy drużynie seniorskiej szybko pokazał swoje niebagatelne możliwości, przez co szybko zyskał miano „młodego Tiby”. Kilka lat później słowa Tymoteusza Puchacza okazały się prorocze.
Po odejściu Portugalczyka klubowi przez dwa lata nie udało się go zastąpić. Afonso Sousa póki co jest sporym rozczarowaniem, a Nika Kvekveskiri nie ma nawet szans zbliżyć się do takiego poziomu. Wszystko wskazuje, że zastępcę Tiby udało się wychować.
Zewsząd płynęły głosy o niebagatelnych umiejętnościach Kozubala, szczególnie w grze ofensywnej i fazie rozgrywania ataków. Dlatego sprawdziliśmy, jak dokładnie prezentował się na wypożyczeniu w GKS Katowice pytając o zdanie eksperta od przyszłego beniaminka Ekstraklasy.
Wartościowe półtora roku. „Poniżej pewnego poziomu nie schodził”
Kozubal w zeszłym sezonie po zagraniu praktycznie całej rundy w rezerwach i sporadycznych epizodach od Johna van den Broma zdecydował się na czasowe przenosiny na Śląsk już w zimowym oknie transferowym. Na wiosnę był typowym zawodnikiem do rotacji. Niemal po równo zaczynał w podstawowym składzie, wchodził w drugiej połowie i nie podnosił się z ławki rezerwowych. Dopiero w nowych rozgrywkach stał się naprawdę ważnym zawodnikiem, a jego znaczenie rosło z każdym miesiącem.
– Ta jego pierwsza runda w Katowicach, jeszcze w zeszłym sezonie, była bardzo spokojna. Stopniowo wchodził do zespołu. Pierwszych siedem spotkań zaczynał na ławce. Gdy przekonał do siebie trenera Góraka, poniżej pewnego poziomu nie schodził. Mocne punkty? Przede wszystkim głowa i umiejętności techniczne. Możnaby się czepiać warunków fizycznych, ale w systemie, w którym funkcjonuje „Gieksa”, nie było to widoczne, a już na pewno nie stanowiło żadnej słabości – ocenia Dawid Dreszer redaktor portalu iGol.pl.
Kończący się sezon zaczął od „awansu” szczebel wyżej. Dosłownie każdy mecz zaczynał w podstawowym składzie i zazwyczaj decyzją trenera zostawał na boisku do końcowego gwizdka. Rósł z każdym meczem, jednak wtedy nie mówiło się o tym zbyt wiele. Był zwyczajnie solidny, nawet dobry, ale bez błysku, który – jak się okazało – dopiero miał nadejść.
– Cała „Gieksa” rosła na przestrzeni tych 34 kolejek. Zwycięstwa budują. Runda jesienna w wykonaniu Antka Kozubala była dość cicha, był ważną postacią drużyny, ale nie było tego błysku z przodu. GKS zwyczajnie strzelał też nieco mniej bramek. Taką tendencję rosnącą pod tym względem można było zauważyć od grudniowego meczu w Głogowie. Kozubal skończył go z dwoma golami i asystą. Wiosną już regularnie dopisywał kolejne punkty. Z każdym meczem rosła w nim też pewność siebie. To zawodnik, który nie boi się podjąć trudnej decyzji w kluczowym momencie meczu. Ma bardzo chłodną głowę. To jego duży atut – stwierdza dziennikarz.
Lepsze liczby niż Ishak, Velde czy Marchwiński. „To nie był przypadek”
Wiosna dla Kozubala i jego drużyny to prawdziwa eksplozja formy. 19-latek stał się niekwestionowaną gwiazdą nie tylko GKS-u, ale też całej ligi. Regularnie notował następne bramki i asysty prowadzące do następnych zwycięstw najlepszej – obok Lechii Gdańsk – drużyny rundy wiosennej.
Podopieczni Rafała Góraka rzutem na taśmę wywalczyli bezpośredni awans do elity, a sam Kozubal uzbierał 16 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej. To więcej niż którykolwiek zawodnik Lecha w Ekstraklasie. Dlatego zapytaliśmy eksperta, czy można mówić o przypadku, że środkowy pomocnik zanotował tak dobre ofensywne liczby:
– Nie, nie można mówić o przypadku. Był głównym rozgrywającym GKS-u, każda akcja przechodziła przez niego. Wykonywał stałe fragmenty gry, a nie jest żadną tajemnicą, że nogę ułożoną ma bardzo dobrze. Ponadto trener Górak ustawiał go w drugiej linii obok Oskara Repki, który docelowo był zawodnikiem bardziej defensywnym. To pozwalało Antkowi na większą swobodę w rozegraniu i często otwierało drogę do bramki – odpowiada Dawid Dreszer.
Drużyna Kozubala oszuka przeznaczenie? „To nie był przypadkowy awans”
Przed sezonem GKS Katowice nie był wymieniany w gronie kandydatów do awansu. Na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej znajdowały się drużyny z lepszym potencjałem, zapleczem i przede wszystkim budżetem. Mimo to po raz kolejny pokazali, że 1.Liga to rozgrywki, w których teoretyczni faworyci mają niezwykle ciężko, by wrócić do wymarzonej dla siebie ligi.
Przypadki takich zaskakujących beniaminków w Ekstraklasie kończą się bardzo różnie. Niektórzy, jak Puszcza Niepołomice, wypracowanym do perfekcji sposobem radzą sobie z o wiele bogatszymi rywalami, jednak większość zalicza szybki powrót na zaplecze. Dysproporcje finansowe z roku na rok są coraz większe i co potwierdzają dane z ostatnich lat, beniaminkom coraz ciężej utrzymać się w debiutanckim sezonie.
– Piłkarsko? Myślę, że tak. To nie był przypadkowy awans. Patrząc na całą rundę wiosenną, trudno wskazać mecz, w którym „GieKSa” była gorsza od rywala. A i jesienią takich spotkań wiele nie było, choć nie zawsze szło to w parze z wynikiem. Mentalnie? Na pewno. Ta drużyna przeszła wiele. To ją zbudowało i pod tym względem wystrzeliła na wyżyny. Kadrowo? Kilka wzmocnień jest potrzebnych. Szczególnie trudne będzie uzupełnienie luki właśnie po Antku Kozubalu – ocenia gotowość GKS-u na Ekstraklasę dziennikarz portalu iGol.
I dodaje – Organizacyjnie i finansowo zaś wszystko jest podobno dopinane, więc teoretycznie tak, GKS Katowice jest gotowy. Ale trzeba pamiętać, że do startu nowego sezonu pozostały jeszcze prawie dwa miesiące. Wiele się może wydarzyć. A Ekstraklasa to kompletnie nowe realia, inna otoczka meczowa, sposób grania. W Katowicach nikt nie chce powtórzyć scenariusza Ruchu czy ŁKS-u, co podkreślał sam prezes Nowak – kończy wypowiedź Dreszer
Błyszczał w 1.Lidze. Czy to wystarczy na Ekstraklasę?
Ważnym elementem szybkiego zaadaptowania się Kozubala do realiów Lecha będzie też przejście do nowego stylu gry. A z tym nie powinno być większego problemu. GKS Katowice grał bardzo podobnie, jak Niels Frederiksen chciałby, by od przyszłego sezonu grała jego nowa drużyna. Ofensywie i na wysokiej intensywności.
– „Gieksa” grała atrakcyjną piłkę, ofensywną, opartą na intensywności. Nieraz atakowała po prostu całą drużyną. Dużą rolę odgrywały wahadła i właśnie środek pola. A Kozubal idealnie dopasował się do systemu Rafała Góraka. Rozgrywanie, stałe fragmenty gry. Potrafił dać coś ekstra z przodu, ale jak trzeba było, to wspierał defensywę, asekurował kolegów czy wracał za kontrą przeciwnika. Kozubal to taki człowiek orkiestra – charakteryzuje styl gry Gksu i pełnioną w nim rolę Kozubala dziennikarz zajmujący się Śląską piłką.
Według nieoficjalnych informacji 19-letni środkowy pomocnik nie będzie miał zbyt dużo czasu na wprowadzenie się w podobno odmienioną drużynę Kolejorza. W klubie są bardzo zadowoleni z przebiegu jego wypożyczenia, co ma oznaczać, że od początku nowego sezonu ma być zawodnikiem podstawowego składu.
Piłkarze wracający z wypożyczeń często, mimo dużego potencjału potrzebują czasu, by przystosować się do realiów Ekstraklasy. Przykładowo Filip Szymczak również był gwiazdą katowickiego zespołu, a w Poznaniu przez dwa lata tylko krótkimi momentami potrafi do tego nawiązać. Dlatego pytamy, czy Kozubal to zawodnik gotowy do gry o najwyższe cele:
– Bardziej już chyba nie może być. To wypożyczenie do „GieKSy” dużo mu dało. Moim zdaniem dziś Kozubal wchodzi do Ekstraklasy i jest wyróżniającym się środkowym pomocnikiem. Ja już to gdzieś pisałem: w dowodzie ma rocznik 2004, ale na boisku swoim doświadczeniem zjada niejednego 30-latka. Jest opanowany, potrafi się dostosować, nie miał splątanych nóg w tych najważniejszych meczach. Do bólu skuteczny i skupiony na boiskowej robocie, niezależnie od okoliczności i presji – wychwala młodzieżowca Dawid Dreszer.
Kariera Kozubala toczy się harmonijnie i niemal wzorowo. Po rozwoju w ostatnich latach w rezerwach, czy na wypożyczeniach – miał też półroczny epizod w Górniku Polkowice – wydaje się, że stał się zawodnikiem gotowym do gry w pierwszej drużynie. Jeśli wytrzyma presję i grę z lepszymi przeciwnikami, powinien wnieść dużo kreatywności i gry do przodu ze środka pola, czego po odejściu Pedro Tiby często bardzo brakowało.
Mikołaj Duda
Fot. Krystyna Wantoła