Trener Lecha zapewnia, że ma różne narzędzia pozwalające pokonać kolejnego ligowego przeciwnika. Trzeba tylko sięgnąć po właściwe, zdecydować się na młotek albo na śrubokręt. Duńczyk duże znaczenie przypisuje też kibicom i atmosferze, jaką potrafią stworzyć na stadionie. Liczy, że znów będzie ich wielu i poniosą drużynę do kolejnego zwycięstwa. – Piłkarze są gotowi do sobotniego meczu. Mam nadzieję, że kibice też i znów otrzymamy mocne wsparcie – twierdzi. Według przewidywań, mimo paskudnej aury na stadion może przyjść nawet 30 tysięcy osób.
Piękne zwycięstwo nad Legią przechodzi do historii. Trener Lecha nie zgadza się ze stwierdzeniem, że ten niezwykły mecz straci na znaczeniu, jeśli już w kolejnym Lech połamie sobie zęby na beniaminku z Katowic. – Nawet gdybyśmy przegrali wszystkie spotkania do końca sezonu, co przecież się nie wydarzy, to i tak nikt nam nie odbierze tego, co osiągnęliśmy dwa tygodnie temu. Na pewno jednak nie zakładamy, że po tak świetnym występie przydarzy nam się teraz wpadka – zapewnia.
Mecz z GKS Katowice nie będzie jednak dla Lecha łatwy. Przeciwnik potrafi grać nie jak typowy beniaminek, ale odważnie, zdecydowanie. Nie zapowiada się, by zamknął się na własnej połowie, nastawił wyłącznie na defensywę. Będzie to mecz bardziej otwarty niż wtedy, gdy Lech musiał przez 90 minut kruszyć mur obronny gości. Powinno to zadziałać na jego korzyść, najłatwiej bowiem gra mu się wtedy, gdy rywal gra w piłkę, pozostawia przestrzeń do ataku, nie nastawia się wyłącznie na przeszkadzanie.
Przygotowując się do najbliższego meczu Lech jak zwykle w 80 procentach doskonalił własną grę, ale i przygotowywał się pod konkretnego przeciwnika. Sztab szkoleniowy analizuje sposób jego grania, by wiedzieć, czego się spodziewać. Piłkarze Lecha nie mogą liczyć na swobodę, GKS będzie wywierać na nich presję. Mimo niskiej obrony spróbuje zaskoczyć Lecha odważnymi atakami. Trzeba mieć na to sposób. Jak obrazowo mówi trener – sięgnąć do skrzynki z narzędziami.
Wszyscy piłkarze oprócz Alexa Douglasa są gotowi do gry. Nie wiadomo, kim trener zastąpi wyłączonego z gry do końca roku Szweda – młodym Pingotem czy doświadczonym Salamonem. Ten drugi ma za sobą marny występ przeciwko Puszczy, Pingotowi natomiast błędy zdarzały się wcześniej. Trener zapewnia, że nikogo nie zamierza karać odsuwaniem od spotkań za popełnienie błędów, które są przecież częścią futbolu. Gdyby tak robił, wkrótce nie miałby kto grać. Zaletą Salamona jest duże doświadczenie. Wie, jak sobie poradzić po słabszym występie. Solidnie trenował. Jest dobrze przygotowany do najbliższego meczu. – Jeśli uznam, że jest taka potrzeba, to ten piłkarz znajdzie się w składzie – mówi trener Lecha.