Piłkarze Kolejorza pojechali do Sosnowca, gdzie w czwartkowy wieczór mają rozegrać pucharowy mecz z Radomiakiem. Trzeba wygrać, by zachować nadzieję na występy w Europie, ale sytuacja drużyny jest wyjątkowo zła – mentalnie i zdrowotnie. Z gry wypadają kolejni zawodnicy, całkowicie posypała się obrona, na domiar złego stan boiska będzie sprzyjał grze siłowej, fizycznej.
Drużyna, która nie potrafi wygrywać, wpadła w dołek psychiczny. Od lat wiadomo, że w Lechu nie znają się na wychodzeniu z takich kryzysów, ktokolwiek by nie był trenerem. Dariusz Żuraw przyznaje, że presja źle wpływa na jego podopiecznych. Dla niego, jak zapewnia, to nic nowego, bo trenerzy pracują pod napięciem. Jednak od jesieni nie potrafi wyprowadzić zespołu z kryzysu, nie tylko mentalnego.
Jeszcze w Turcji kontuzję odniósł Satka. Urazy Rogne na nikim nie robią wrażenia, bo tego piłkarza rzadko nic nie boli. Do Sosnowca oczywiście nie pojechał. Atak zimy spowodował, że trzeba trenować pod balonem na sztucznej trawie, co ma wpływ na urazy. Z tego właśnie powodu Lech stracił Salamona. Trenerowi pozostali Milić, który trenował znacznie krócej niż reszta drużyny, oraz Dejewski. To na nich spocznie obowiązek powstrzymania ataków Radomiaka, który zechce wykorzystać zły stan boiska, pozbawić Lecha technicznych atutów. Kontuzja odnowiła się też Ishakowi, walkę wręcz z obrońcami pierwszoligowca będzie musiał podjąć junior Filip Szymczak.
Kiedy Dariusz Żuraw objął pracę w pierwszą drużyną, wystarczyło zastąpić antyfutbol Nawałki kilkoma ofensywnymi schematami, by drużyna zaczęła się podobać i stała się skuteczna. Potem jednak wszystko się posypało. Przyszło zmęczenie, pojawiły się kontuzje. Niemały wpływ na gorszą grę miała strata głównej siły napędowej w ofensywie – Kamila Jóźwiaka. Nikt tego poważnego ubytku nie zrekompensował. Jeszcze gorzej się zrobiło po odejściu Jakuba Modera.
Trener przestał sobie radzić z prowadzeniem drużyny, to widać gołym okiem. Władze klubu też się nie spisały, bo widząc poważne osłabienie po transferach i dysponując pieniędzmi nie zrobiły kompletnie nic, by załatać straty. Miało być wzmocnienie drużyny. Nastąpiło radykalne osłabienie jej siły ofensywnej. Podobno toczą się rozmowy w sprawie odesłania do Izraela Awwada i zastąpienia go 30-letnim amerykańskim Islandczykiem Aronem Johanssonem (grał przeciwko Lechowi w ataku Hammarby). Trener potwierdził te plany.
Lech ruszył do Sosnowca, ale z nadziejami, że zaplanowany w bardzo dla niego niefortunnym terminie mecz z Radomiakiem nie odbędzie się. Przy kilkunastu stopniach mrozu ma padać śnieg, a boisko było beznadziejne już po meczu wtorkowym. Jednak PZPN zrobi wszystko, by spotkania nie przekładać.