360 dni minęło od ostatniego meczu Huberta Hurkacza w Parku Tenisowym Olimpia. Przed rokiem 22-latek pokonał w finale Taro Daniela i świętował swój pierwszy wygrany turniej zawodowy. Od tamtego momentu jego kariera nabrała niesamowitego tempa. Dzisiaj przyjechał do stolicy Wielkopolski jako 44. rakieta świata, która chwalona jest przez wielu tenisowych ekspertów.
Hurkacz wystąpił w Poznaniu otrzymując „dziką kartę” od organizatorów. Został rozstawiony z numerem pierwszym, a na inaugurację zmagań otrzymał wolny los. W drugiej rundzie spotkał się z Danielem Altmaierem. 20-letni Niemiec to jedna z nadziei tenisa w swoim kraju, która w pierwszej rundzie pokonała Tejmuraza Gabaszwiliego – zwycięzcę challengera w Poznaniu z 2005 roku. Teraz bez większych obaw podszedł do starcia z ubiegłorocznym triumfatorem. – Nie boję się rywalizacji z Hurkaczem – zapowiadał odważnie Niemiec.
I rozpoczął starcie bez większego respektu. Bardzo agresywnie serwował i nie było dla niego straconych piłek. Polak grał bardzo nerwowo, co skończyło się przełamaniem w piątym gemie pierwszej partii. Niemiec przy stanie 4:2 mógł drugi raz wygrać gema przy serwisie Hurkacza. Ozdobą tej części meczu była akcja, kiedy obaj odbijali piłkę kilka razy przy siatce. Ostatecznie tę bitwę lepiej wytrzymał faworyt gospodarzy, co spotkało się z aplauzem publiczności.
Z biegiem czasu Hurkacz opanował też nerwy i w ósmym gemie na poważnie wrócił do gry. Tenisiści grali na przewagi, a doświadczenie Polaka okazało się kluczowe, aby przełamać rywala. Na tablicy wyników było 4:4, a chwilę później już 5:4 dla 44. rakiety świata. Mimo to losy pierwszego seta rozstrzygnęły się dopiero w tie-breaku, który ułożył się po myśli Hurkacza. Przy decydującej piłce Polak smeczował aż pięć razy, żeby przypieczętować wygranie tego seta.
Druga partia to już zupełnie inna gra. Hurkacz po bardzo długim gemie rozpoczął od przełamania 20-letniego Niemca. Polak pokazał zupełnie inny tenis i grał z większym luzem, którego mu brakowało w poprzednim secie. Z kolei młody Niemiec coraz bardziej się denerwował, mając pretensje do sędziego spotkania przy spornych piłkach. Polak wręcz zdemolował swojego rywala i w trzeciej rundzie zmierzy się Hiszpanem Enrique Lopezem Perezem. To spotkanie odbędzie się w czwartek.