Znów się przekonaliśmy, jak bardzo nieprzewidywalna potrafi być polska ekstraklasa. Raków Częstochowa został namaszczony na głównego konkurenta Lecha w wyścigu o mistrzostwo. Od lipca miał zaległości w liczbie rozegranych spotkań, więc niemal wszyscy obserwujący ligowy wyścig z automatu dodawali Rakowowi punkty zmniejszające dystans do lidera. W środę zaległy mecz został rozegrany. I przewaga Lecha nie stopniała.
Rywalem zespołu z Częstochowy był Górnik Zabrze. Ekipa Jana Urbana źle rozpoczęła sezon, była bez formy, z czego skorzystał m.in. Lech pewnie wygrywając w Zabrzu 3:1. Potem jednak Górnik się rozpędził i nadrabiał straty. Opuścił miejsce w sąsiedztwie strefy spadkowej, dołączył do drużyn zaangażowanych w walkę o czołowe lokaty. W niedzielę odebrał punkty Pogoni, strzelając jej gola tuż przed końcem meczu, co staje się jego specjalnością. Po trzech dniach wygrał na wyjeździe z faworyzowanym Rakowem. W niedzielę pojawi się w Poznaniu.
Jeszcze kilka tygodni temu Lech uznany by został za zdecydowanego faworyta w ostatnim meczu 2021 roku. Potem sytuacja uległa zmianom. Lech spuścił z tonu, za to Górnik gra jak z nut. Pokonanie go przy Bułgarskiej nie będzie zadaniem łatwym. Tym bardziej, że zaangażowaniem, energią, ambicją trochę przypomina Radomiaka, który dlatego pokonał Kolejorza, że był od niego drużyną lepszą i bardziej zdeterminowaną. Jeśli podobne podejście do meczu piłkarze Macieja Skorzy wykażą w niedzielę, punkty pojadą do Zabrza i wielce prawdopodobna stanie się zmiana lidera.
Górnik i Pogoń to zespoły, u których jakość gry wyraźnie wzrosła po dołączeniu doświadczonych, klasowych piłkarzy. Odbudowujący formę Grosicki coraz więcej daje Pogoni. Podolski potrzebował dłuższego czasu, by Górnik miał z niego korzyść. Wreszcie zaczął strzelać bramki, stał się wartością dodaną. Kiedy w niedzielę złapał czwartą żółtą kartkę, wielu kibiców Lecha odetchnęło z ulgą, bo oznaczło to absencję w następnym meczu. Niestety, w międzyczasie Górnik zagrał w Częstochowie. Brak Podolskiego i innych ważnych graczy nie przeszkodził w odniesieniu zwycięstwa.
Kto w niedzielne popołudnie przyjdzie na Bułgarską, byłego mistrza świata zobaczy na własne oczy. Podolski to gracz, któremu wystarczy jeden strzał, jednak akcja, by zadecydować o wyniku, ale Górnik ma dużo więcej atutów. Lech też ma ich niemało, więc zapowiada się ciekawy mecz. Problem w tym, że o niektórych atutach gospodarzy można mówić w czasie przeszłym. Coraz rzadziej je uwidoczniają. Maciej Skorża jest dobrym motywatorem. Zdaje sobie sprawę, że jeżeli jego podopieczni znów odpuszczą, źle wejdą w mecz, ustąpią zabrzanom w jakimkolwiek elemencie – przegrają. Stracą punkty, które w wiosennym wyścigu po tytuł mogą być na wagę złota.