Po czterech dniach – powtórka z rozrywki, czyli drugie podejście Lecha do europejskich pucharów. W dodatku w pojedynku z tym samym przeciwnikiem. Pierwsze zakończyło się fiaskiem. Po zmarnowaniu decydujących rzutów karnych Puchar Polski przeszedł koło nosa. Można jeszcze osiągnąć cel dzięki medalowemu miejscu w tabeli. Nie wolno jednak nie wygrać w niedzielę z Lechią.
Obecnie Lech jest na trzecim miejscu, z taką samą liczbą punktów, co Piast Gliwice. Na drugie może awansować tylko pod warunkiem punktowego wyprzedzenia gliwiczan, wyżej klasyfikowanych po rundzie zasadniczej. Ważniejsze jednak będzie zachowanie przewagi (obecnie czteropunktowej) nad czwartym Śląskiem. Po meczu niedzielnym Lech jedzie do Cracovii, kończy sezon pojedynkiem z Jagiellonią. Śląsk gra kolejno z Pogonią (dom), Jagiellonią (wyjazd), Lechią (dom).
Spotkanie z Lechią będzie więc miało podwójne znaczenie. Przy Bułgarskiej odczuwalna jest chęć zemsty za środę, gdy drużyna lepsza zmarnowała wielką szansę. Poza tym zachowanie czteropunktowej przewagi nad Śląskiem bardzo przybliży puchary, a jeśli wrocławianie potkną się w starciu z Pogonią, Europa stanie dla Kolejorza otworem.
Nie wiemy, z jakim nastawieniem do walki przystąpi Lechia, w jakim będzie stanie po 120 minutach walki i dwóch 300-kilometrowych przejażdżkach autokarem. Jej strata do trzeciego miejsca wynosi 5 punktów, a czekają ją ciężkie spotkania z Legią i Śląskiem. Punktowe dogonienie Lecha jest mało prawdopodobne, ale to nie znaczy, że niemożliwe. Gdańszczanie wiedzą, że nie mogą wiecznie liczyć na szczęście, czyli na frajerstwo przeciwnika, jednak przekonali się, jak łatwo Lech przegrywa wygrane mecze i jak jest bezradny wobec szczelnej defensywy.
Trener Lecha ma bardziej wyrównaną drużynę, większe możliwości rotowania składem. Tyle, że te rotacje Lechowi na dobre nie wychodzą. Do pucharowego starcia trener wystawił „żelazną” jedenastkę, bo to ona rozgrywała najlepsze spotkania. Rzeczywiście, dominowała nad Lechią, ale nie potrafiła tego przełożyć na bramki. W obronie przeciwnik jest zdecydowanie lepszy, sparaliżował ataki Lecha, dla odmiany jego defensywa popełniła błąd w najważniejszym momencie.
Kompletnie bezużyteczny był w tym meczu Gytkjaer. Niczym junior zmarnował świetną okazję po kontrze, a potem Kamiński i Puchacz źle mu podawali, nie miał szans na strzelenie bramki. Musi odpocząć przed dwoma ostatnimi meczami, dobrze mu to zrobi, bo ostatnio wyglądał na mocno zniechęconego. Nie można wykluczyć, że trener Żuraw „odkurzy” Muhara, wymieni Puchacza na Kostewycza, a Butko na Gumnego, Crnomarkivicia na Rogne, o ile Norwega nic już nie boli. Biorąc pod uwagę bramkarza, który zakończył sezon po świetnej, ale pechowej obronie „jedenastki”, trener Lecha może wymienić połowę drużyny.
Zmiennicy będą wypoczęci, ale dużo mniej zgrani. Pamiętamy, co się działo po roszadach w drugim meczu przeciwko Pogoni. Trzeba było czekać godzinę, aż gra Lecha zazębi się, powstaną okazje bramkowe, których zresztą wykorzystać się nie udało. Lecha czeka więc trudna przeprawa. Nie ma gwarancji, że poradzi sobie z defensywną grą i kontrami Lechii.