Poprzedni trener Lecha nie widział u niego kwalifikacji wystarczających na pierwszy skład, podobnie jak wcześniej nie poznawał się na Moderze, na Amaralu. Wystarczyło przejęcie na chwilę zespołu przez asystenta, by Nika Kwekweskiri pierwszy raz zagrał od początku. I błysnął. W kolejnych spotkaniach był najlepszym graczem Lecha, być może dlatego, że ominęły go przygotowania do sezonu z nową ekipą. Właśnie związał się z Poznaniem na dwa lata.
– Myślę, że na murawie pokazałem, że mogę być zawodnikiem przydatnym dla zespołu i cieszę się, że będziemy wspólnie kontynuować naszą podróż także w kolejnych dwóch sezonach – powiedział podpisując nowy kontrakt gruziński zawodnik. Do tej pory, jako piłkarz tylko wypożyczony, zagrał w dziewięciu meczach. W czterech ostatnich – w wyjściowym składzie.
Kiedy Gruzin pokazał swoją wartość, zaczęły się rozmowy w sprawie przedłużenia jego pobytu w Poznaniu. Nowy kontrakt obowiązuje do końca czerwca 2023 roku. Kwekwe jest 36-krotnym reprezentantem swego kraju. Do tej pory grał jednak tylko, nie licząc ojczyzny, w Kazachstanie i Azerbejdżanie.
Wygląda na to, że środkowa linia Lecha na nowy sezon została skompletowana. Oprócz Kwekweskiriego Maciej Skorża będzie mógł korzystać z Pedro Tiby, Jespera Kakrlstroema, Dani’ego Ramireza, a latem do Lecha dołączy Radosław Murawski. Gdyby nadal trenerem był Dariusz Żuraw, moglibyśmy w tym gronie umieścić także 17-letniego Antoniego Kozubala. Nowy trener zapowiedział, że nikt u niego nie będzie grał bezwarunkowo.
W międzyczasie klub musi definitywnie pozbyć się problemu o nazwisku Karlo Muhar. Chorwatowi latem kończy się wypożyczenie. Być może jego obecny turecki klub będzie chciał pozyskać go na dłużej.
Zdjęcie: lechpoznan.pl/fot. Przemysław Szyszka