Do pierwszego meczu Lechowi został miesiąc. Ile zdoła poprawić?

Jeszcze przez kilka dni piłkarze Lecha będą pracować przy Bułgarskiej, korzystając z dobrze utrzymanego, podgrzewanego, a więc wolnego od lodu boiska. W poniedziałek ekipa (pełny jej skład klub niebawem ogłosi) wyruszy do Turcji, by przez prawie dwa tygodnie trenować w warunkach komfortowych. To będzie czas na stworzenie takiego sposobu gry, który ma pozwolić na regularne punktowanie w lidze.

Za grę Kolejorza odpowiadają teraz nowe osoby. Pierwszym trenerem został Mariusz Rumak, który zastąpił zwolnionego w trybie nagłym, pół roku przed końcem kontraktu, Johna van den Broma. Zarząd Lecha sięgnął po pracownika klubu, a dokładnie jego akademii, ale mającego za sobą (niezbyt udaną) pracę w roli trenera. Na szerokie wody wypłynął jako „ratownik” zastępujący zwolnionego także w trybie gwałtownym Jose Bakero. Od kilku lat nie prowadził żadnej drużyny.

Jak ogłosił podczas swej pierwszej konferencji prasowej, znany jest podział obowiązków w sztabie szkoleniowym. Za taktykę ma odpowiadać Rafał Janas, co dobrze wróży, bo Lech może grać podobnie, jak za Macieja Skorży. Janas przez wiele lat był (i pewnie jeszcze będzie) asystentem jedynego od kilkunastu lat trenera, który poprowadził Kolejorza do mistrzowskich tytułów. Kiedy Skorża nagle, tygodnie po ostatnim triumfie opuścił Poznań, właśnie Janas liczył na zastąpienie go, tak mu ponoć w klubie sugerowano. Odszedł zagniewany, gdy pracę podjął John van den Brom, ale dziś zapewnia, że nikt do nikogo nie żywi urazy. Jego zaproszenie do sztabu Mariusza Rumaka kibice traktują z nadziejami, że latem na ławce trenerskiej zasiądzie sam Maciej Skorża.

Nowym członkiem sztabu szkoleniowego Lecha jest też Grzegorz Wojtkowiak. Zdobył z Lechem mistrzostwo Polski w 2010 roku, rok wcześniej Puchar Polski, ostatni do tej pory. Grał jako prawy, a niekiedy środkowy obrońca. Wyróżniał się wytrzymałością, zdarzało mu się za Franciszka Smudy występować na boisku „na okrągło”, nazywano go nawet niezniszczalnym. Miał jednak pecha, przez długi czas musiał leczyć zerwane w kolanie więzadło. O miejsce w składzie rywalizował potem z równie wytrzymałym Marcinem Kikutem. Wyjechał do II Bundesligi, gdzie grał przez kilka lat, reprezentował Polskę (m.in. na Euro 2012).

Po powrocie do Polski trafił do Lechii Gdańsk. Wreszcie znalazł się w Lechu, gdzie najpierw, jako zawodnik zespołu rezerw, był mentorem dla młodych zawodników, potem trenował drużyny juniorskie. Wykazał się dobrym podejściem do młodzieży, więc trudno się dziwić, że powierzono mu zadanie indywidualnej pracy z piłkarzami pierwszej drużyny, nie tylko tych dopiero do niej wchodzących. Łatwo znajdzie z nimi wspólny język. Zapowiada się, że będzie przydatny.

Kiedy drużynę przejmuje nowa ekipa szkoleniowa, z reguły panuje duży optymizm, choćby przez kontrast. Gra Lecha w rundzie jesiennej i bezradność trenera była wielkim rozczarowaniem. Teraz ma być dużo lepiej. Mariusz Rumak, jak zapewnia, zna największe bolączki przejętego przez siebie zespołu. Wie, co trzeba poprawić, na co zwrócić uwagę. Z jego wypowiedzi wynika, że nie będzie próbował za wszelką cenę zmieniać, co tylko możliwe, wymyślać piłkarzom nowe pozycje. Sposób gry zasadniczo się nie zmieni, ale musi się na przykład poprawić – tu nikt nie ma wątpliwości – przechodzenie z fazy defensywy do ataku i odwrotnie. Twierdzi też, że nie będzie ograniczał swobody podopiecznym, muszą oni jednak widzieć to, czego dotychczas nie dostrzegali, grać bardziej zespołowo.

Udostępnij:

Podobne