To był pierwszy eliminacyjny mecz Duńczyków. Pojechali do Bazylei, by zmierzyć się z reprezentacją Szwajcarii. Do sromotnej porażki brakowało niewiele. Przez niemal całe spotkanie gospodarze byli dużo lepszą, a przede wszystkim skuteczniejszą drużyną i wysoko prowadzili.
Szczególnie słabo zaprezentowali się Duńczycy w pierwszej połowie, gdy nie stać ich było na zagrażanie szwajcarskiemu bramkarzowi. Przegrywali 0:1 po golu Remo Freulera. Na początku drugiej połowy piękną bramkę zdobył Granit Xhaka, a po dziesięciu minutach na 3:0 podwyższył Breel Embolo, były piłkarz FC Basel, dobrze znany piłkarzom i kibicom Lecha. To, co się wydarzyło po 84 minucie, można nazwać cudem.
Gytkjaer wszedł na boisko jeszcze przy stanie 2:0. Brał czynny udział w wydarzeniach, które kibice Danii i Szwajcarii zapamiętają na długo. W 84 minucie Mathias Jorgensen strzelił dla gości gola, który wydawał się niczego nie zmieniać. Jednak cztery minucie później kontaktową bramkę zdobył napastnik Kolejorza. Wpadł w pole karne, otrzymał bardzo dobre podanie z prawej strony na wolne pole, oddał precyzyjny strzał. W doliczonym czasie do remisu doprowadził Henrik Dalsgaard wykorzystując błąd bramkarza.
W eliminacjach do rosyjskich Mistrzostw Świata Dania była w grupie przeciwnikiem Polski. Niewiele brakowało, by już wtedy Skandynawowie dokonali wielkiej sztuki. Na Stadionie Narodowym Polska pewnie prowadziła 3:0 po hat tricku Roberta Lewandowskiego. Duńczycy zdobyli dwie bramki i mieli szansę na remis, ale gospodarze potrafili się obronić.