Warta jest niewygodnym rywalem dla wszystkich drużyn z ekstraklasy. Wszystkich oprócz Puszczy Niepołomice, nadrabiającej brak jakości u piłkarzy twardą walką, dobrze wykonywanymi stałymi fragmentami, umiejętnością przeszkadzania w grze. Na stadionie Cracovii Warta mogła definitywnie zapewnić sobie ligowy byt. Przegrała jednak, ku rozczarowaniu bezpośrednich rywali Puszczy.
Takiego meczu można się było spodziewać. Pierwsza połowa cechowała się zaciętością, licznymi starciami w walce o piłkę. Ataki gospodarzy nie były częste, ale zagrażały bramce Grobelnego. Bramkarz Zielonych kilka razy uratował swój zespół, ale popełniał też błędy. Po jednym z nich, gdy niespodziewanie wypuścił piłkę z dłoni, Puszcza była bliska wyjścia na prowadzenie, jednak obrońcy stanęli na wysokości zadania.
Kilka minut po przerwie gospodarze wykonywali rzut wolny z pozycji niewygodnej, niemal z linii pola karnego. Interwencja bramkarza Warty była spóźniona, przepuścił toczącą się po ziemi piłkę do siatki. Goście próbowali odrobić stratę, jednak Puszcza wie, jak się bronić i groźnie kontratakować. Strzeliła nawet bramkę po takim wypadzie, jednak sędziowie wskazali pozycję spaloną. Nie tylko ta sytuacja pokazuje, że gospodarze byli bliżsi zwycięstwa, częściej i celniej strzelali.
W ostatnich minut narastał napór Warty. Puszcza broniła się momentami rozpaczliwie. Dopisywało jej szczęście, gdy tuż przed końcem piłka po strzale głową Vizingera odbiła się od poprzeczki. Wynik nie jest dla Warty niesprawiedliwy, oddała o połowę mnie celnych strzałów.