Możemy żałować, że mecz Lecha z Wisłą Płock został zaplanowany na piątkowy późny wieczór. Widzów będzie mniej niż przyszłoby na stadion w sobotę lub niedzielę. Ale i tak zainteresowanie Lechem po zwycięstwach, szczególnie tym ostatnim, rośnie. Nie dość, że punktuje i jest liderem tabeli, to pokazuje piłkę ocenianą jako najładniejszą w Polsce.
To samo mówiło się zresztą o Lechu w tzw. okresie wczesnego Żurawia, gdy jeszcze miał on kontrolę nad przebiegiem wydarzeń i nad drużyną, uwolnił piłkarzy od defensywnych założeń taktycznych partacko wdrażanych przez Adama Nawałkę. Tamten Lech też grał ofensywnie i widowiskowo, błyskawicznie przemieszczał się dużą liczbą zawodników pod bramkę przeciwnika, strzelał dużo bramek, brawurowo awansował do Ligi Europy.
Potem drużyna zeszła na psy, trener nie miał za grosz doświadczenia pozwalającego wyjść z kryzysu. Pogubił się całkowicie, nie potrafił zareagować na błędy powielane z meczu na mecz. Nie było wątpliwości, że może być już tylko gorzej, ale Żuraw niezłomnie trwał na posterunku. Widać tak mu kazano. W futbolu nie ma niczego pewnego. Zdarzyć się może absolutnie wszystko. Jednak trudno przypuszczać, by w ślady swego poprzednika, niegdyś asystenta, poszedł Maciej Skorża.
Aktualny trener nie potrzebował długiego czasu, by przekonać do siebie kibiców Kolejorza, choć to ludzie bardzo wymagający, pełni nieufności, bo przeżyli chyba wszystko, co złe. Nie są im obce największe rozczarowania, historyczne kompromitacje. Teraz są zadziwiająco pewni, że to się nie powtórzy. Widzą, że trener wyciągnął wnioski ze swych doświadczeń z 2015 roku, gdy najpierw nosili go w Poznaniu na rękach, a potem błyskawicznie się go pozbyli.
Żadnej z ostatnich decyzji Macieja Skorży nie można zarzucić, że była nieracjonalna. Wszystkie są przemyślane i prowadzą do czegoś dobrego. Umiejętnie wykorzystuje potencjał zawodników. Potrafił przekonać tych, co grają mało lub wcale, że największą wartość ma powodzenie drużyny, trzeba się temu podporządkować. Zna się na taktyce. Potrafi przewidzieć ruchy przeciwnika, a jeśli coś się nie zgadza, zmiany personalne i taktyczne następują w trakcie meczu.
Ludzie ufają temu trenerowi, nawet jeśli mają w pamięci te wszystkie paskudne wydarzenia, które wyludniły stadion, ten legendarny minimalizm unoszący się nad Bułgarską. Teraz sytuacja się odwraca. Nadzieja w tym, że to nie wahadło, że nie nastąpi ruch w przeciwnym kierunku. Maciej Skorża z pewnością zdaje sobie sprawę, że ostatnio porządnie narozrabiał, rozbudził oczekiwania i w związku z tym ponosi odpowiedzialność za atmosferę wokół klubu. Niczego jeszcze konkretnego nie wygrał, ale już zdziałał to, co wydawało się nieosiągalne. Mimo iż nic w Lechu formalnie się nie zmieniło poza sztabem szkoleniowym, ludzie znów wierzą.