Gytkjaer jest najlepszym strzelcem Lecha i mimo przyjścia do klubu dwóch innych napastników ciągle pierwszym wyborem trenera. W Gdyni miał jedną bramkową okazję, gdy otrzymał płaskie podanie od Kostewycza, strzelił szybko, z pierwszej piłki, ale niecelnie. Zastąpił go Ołeksyj Chobłenko, który nie zagroził bramce Arki. Potem jeszcze wszedł na boisko inny nabytek Kolejorza, Elvir Koljić, bo trener chciał mieć na boisku dwóch napastników. Liczył na wysoki wzrost Bośniaka i jego umiejętność gry głową zapominając, że taki zawodnik musi otrzymywać dośrodkowania. W tym czasie na boisku nie było żadnego skrzydłowego, a gra drużyny w środku pola tego dnia nie istniała.
Brak duńskiego napastnika ograniczyłby ofensywne możliwości Lecha, który nawet z nim miał w Gdyni bardzo poważne problemy z konstruowaniem akcji w ataku. Żaden napastnik ani pomocnik nie oddał choćby jednego celnego strzału. Udało się to tylko obrońcy Dilaverowi, który jednak trafił w miejsce, w którym bramkarz mógł odruchowo odbić piłkę. W niedzielnym spotkaniu Lech musi zagrać inaczej, by wykorzystać możliwości Gytkjaera i tego napastnika, który wejdzie na boisko w drugiej połowie.