Gdyby można było rozegrać całą rundę wiosenną korzystając z jedenastu piłkarzy, Lech miałby wielkie szanse dowieźć ligowe prowadzenie do końca sezonu. Problem w tym, że potrzebni będą zmiennicy. Wielu zmienników. To rodzi poważne problemy, nie wszystkie pozycje w drużynie obsadzone są wystarczająco. Uzupełnienie składu jest konieczne. Nie zapowiada się niestety, by miało się to stać w najbliższym czasie.
W każdej połowie sparingu przeciwko renomowanej drużynie z Zagrzebia zagrały różne jedenastki. Wydawałoby się to dobrze świadczyć o sile kadry, o głębi składu. Niestety, o tej drużynie nie można powiedzieć, że jest wyrównana. Niektórzy zawodnicy zdecydowanie odstawali poziomem od kolegów, szczególnie tych najlepszych. Najlepiej byłoby nie oglądać jeszcze raz defensywy z pierwszej połowy. Na szczęście raczej już się to nie powtórzy. Piłkarze Dinamo, po przechwycie piłki na własnej połowie i wyprowadzeniu kontry wchodzili w obronę Lecha jak w masło.
Ian Hoffmann od czasu do czasu zapędzał się prawym skrzydłem pod pole karne rywali, ale w obronie grał tragicznie, nie tylko indywidualnie, ale i zespołowo. Nie nadążał za akcjami, choć podobno jest szybki, tracił głowę, biegał nie tam, gdzie trzeba. Chorwaci nie omieszkali z tego skorzystać strzelając jedną z bramek. Także młody Mońka dawał się ogrywać lepszym piłkarsko przeciwnikom, zawinił przy innej bramce. Jego ocena jest wyższa dzięki groźnemu strzałowi, jaki oddał. Wiemy poza tym, że dopiero się uczy zachowania na boisku i ma zadatki na dobrego obrońcę. I on, i Gurgul pokazują zmysł i odwagę, potrafią wykonać mierzone prostopadłe podanie pozwalające w najprostszy sposób zgubić obronę rywala. Co innego Anderssson, piłkarz jednostronny, pozbawiony prawej nogi, podający niemal wyłącznie do tyłu. Szczytem odwagi z jego strony jest podanie w bok. Podobno nie zobaczymy go już wiosną w Lechu.
Skład z pierwszej połowy był słabszy, ale nie dotyczy to Sousy i Gholizadeha. W niczym nie ustępowali Chorwatom. Ich akcja przyniosła efektownego gola, Portugalczyk imponował swobodą w przyjmowaniu piłki i przyspieszaniu akcji, Pers potrafi zagrać niekonwencjonalnie czyniąc przeciwnika bezradnym. Jesienią gral na zmianę z Hoticiem. Początkowo Bośniak miał wyższą formę i wychodził w pierwszym składzie, potem role się odwróciły, i tak jest chyba do dziś. Hotić nie pokazał się z ciekawej strony. Więcej dobrego można powiedzieć o Hakansie. Niczego konkretnego nie zdziałał, ale kilka razy dał próbkę szybkości. Po mocnych treningach piłkarze Lecha mają ciężkie nogi, widać to było na przykładzie Ishaka, znacznie wolniejszego niż Fin, nie dochodzącego do jego dośrodkowań. Może Hakans da Lechowi więcej niż w ubiegłym roku, to zresztą nie będzie trudne zadanie.
W drugiej połowie błyszczał Walemark. Miał dwie dobre okazje bramkowe. Jedną sam sobie wypracował efektownym rajdem, za drugim razem uderzył niecelnie w dobrej pozycji mając odsłoniętą część bramki. Kiedy rozpędzał się z piłką, dobrze wyszkoleni technicznie Chorwaci byli w opałach. Ratowali się faulowaniem. W meczu o punkty zapłaciliby za to wieloma kartkami. W tej części gry solidnie prezentowała się obrona ze zdrowym już na szczęście Douglasem. Trener ma też Milicia, Salamona, na szanse czekają Pingot i Mońka, do grona żywych wraca Dagerstal. Mrozek bronił pewniej niż Bednarek, który kilka razy dobrze zatrzymał piłkę, ale przy akcjach bramkowych mógł się chyba zachować lepiej.
W sumie Lech spisał się całkiem nieźle na tle mocnej, doświadczonej, dobrze taktycznie grającej drużyny. Dinamo nie pozwalało sobie na błędy w defensywie, na niespodziewane zagrania do nikogo, na niecelne podania, gdy Lech specjalizuje się w tym od lat, pokazuje to w każdym właściwie meczu, nawet w tych efektownie wygrywanych.
Z doniesień płynących z Turcji słyszymy, że Lech chce pozyskać napastnika oddając na wypożyczenie Filipa Szymczaka. Oglądając grę wciąż młodego piłkarza przekonujemy się, że to dobry ruch. Ishak jest sam. Jest niezastąpiony, ale nie jest niezniszczalny. Nie ma szans na grę w każdym meczu. Jego ewentualna absencja może postawić Lecha w trudnej sytuacji, a przecież walka toczy się o mistrzostwo, o tytuł warty więcej niż kasa wydana na napastnika. Osłabienie drużyny mogłoby być kosztowne. Trudno też wyobrazić sobie Kolejorza bez Pereiry. Niezbędny jest następca prawdopodobnie odchodzącego Anderssona. Jest więc co robić…
Po dołączeniu do zespołu Thordarsona środek pola jest zabezpieczony. Oprócz Murawskiego, Kozubala, Sousy trener ma Islandczyka i walczącego o lepszą niż jesienią formę Jagiełłę. Zmiennikiem Sousy, czyli teoretycznie „dziesiątki” może być Gholizadeh, zresztą piłkarze środka pola mają tyle jakości i tyle twórczej inwencji, że w każdej konfiguracji mogą grać kreatywnie.
Pozyskanie z Ruchu Chorzów własnego wychowanka trudno traktować jako wzmocnienie drużyny. To inwestycja w przyszłość, być może odległą. Na razie nie słychać o kolejnych ruchach transferowych. Czas ucieka, a wzmocnienia największych ligowych rywali wyglądają ciekawie. Legia i Raków biorą czołowych zawodników naszej ligi. Lech w tym czasie penetruje inne rynki, zwłaszcza skandynawski.
W czwartek Lecha czekają dwa kolejne sparingi, tym razem z bez porównania słabszymi rywalami. Przekonamy się, czy drużyna zmierza w dobrym kierunku, czy poprawiła mankamenty ujawnione w pierwszy sparingu, takie jak bezradność wobec kontrataków.