Portugalczyk uratował Lechowi domowy mecz przeciwko Pogoni Szczecin. W jesiennej części rozgrywek trudno było sobie wyobrazić brak tego gracza w wyjściowym składzie. Spotkanie z Pogonią zaczął jednak na ławce. Źle się ono dla Lecha ułożyło, bo przez nieodpowiedzialność Kwekweskiriego trzeba było grać w dziesiątkę. Goście zdobyli bramkę, dominowali, ale wejście Tiby na boisko wszystko zmieniło. Mimo osłabienia Lech przejął inicjatywę, a rezerwowy zdobył gola na wagę remisu.
Z czasem Tiba wpadł w kłopoty, miał problemy zdrowotne, grał mało, trener z konieczności stawiał na innych graczy w środku pola, Kwekweskiriego i Murawskiego. Teraz jednak zły los może się od Portugalczyka odwrócić. Maciej Skorża poinformował, że ten zawodnik nie ma już problemów zdrowotnych, łapie wysoką formę, jest do dyspozycji od początku spotkania. Znów starcie z Pogonią może być dla niego przełomowe.
A będzie to spotkanie wielkiej wagi, bo zmierzą się kandydaci na mistrza kraju. Do końca rozgrywek daleko, wiele jeszcze punktów można zdobyć i niemało stracić mierząc się z wysoko notowanymi przeciwnikami, którzy też zgłaszają mistrzowskie aspiracje. Trener twierdzi, że wynik meczu w Szczecinie niczego nie rozstrzygnie. Jednak ważny będzie bilans bezpośrednich spotkań. Może okazać się decydujący, gdyby konkurenci zdobyli taką samą liczbę punktów.
Maciej Skorża niechętnie dzieli się informacjami na temat stanu zdrowia swych zawodników. Nie chce ułatwiać zadania przeciwnikowi. Inna sprawa, że sytuacja zmienia się często, niekiedy nawet z dnia na dzień. Niejeden piłkarz wypadł ze składu tuż przed meczem łapiąc infekcję. Inni, jak Mikael Ishak, leczą urazy doznane w trakcie poprzednich meczów. Nie wiemy więc, czy Szwed będzie gotowy na sobotnie popołudnie, czy też znów od początku zagra Dawid Kownacki.
Wychowanek Lecha ma dobre wspomnienia ze Szczecina. Właśnie tam zdobył pierwszą bramkę w ekstraklasie (choć po meczu wysoko przegranym). Pogoń to jeden z jego ulubionych rywali. Lech byłby jednak mocniejszy grając z klasyczną „dziewiątką”, czyli z Ishakiem. Jego współpraca z Amaralem przyniosła gole w meczu z Cracovią. W Gdańsku obu zabrakło w wyjściowym składzie i dobrze grający Lech, tworzący dogodne okazje bramkowe, nie potrafił postawić kropki nad „i”. Kownacki nie zagrał źle, Amaral wszedł na boisko w drugiej połowie, niewiele pomógł. Powrót do zespołu Ishaka bardzo by się przydał.
W Szczecinie siła ofensywna Lecha będzie ważna, ale o powodzeniu może przesądzić gra obronna. Pogoń w każdym meczu naciera, sprawnie operuje piłką, korzysta z umiejętności Grosickiego. Należy więc spodziewać się ponownego wystawienia do gry Satki. Nie będzie trzecim stoperem, podobnie, jak w Gdańsku zajmie miejsce na prawej stronie defensywy, czyli tam, gdzie najczęściej operuje „Grosik”. Trener Lecha twierdzi, że mocną stroną jego ekipy jest przejście z obrony do ataku. W sobotę dużo będzie od tego elementu zależało. Przydałby się ofensywnie grający, celnie podający Joel Pereira, ale raczej trener postawi na reprezentanta Słowacji.
Nie tylko Grosickiego trzeba będzie powstrzymać. Maciej Skorża podkreśla, że Pogoń ma w tym sezonie silniejszą kadrę niż w poprzednim, jest dobrze zorganizowana, coraz bardziej daje się zauważyć długą pracę Kosty Runjaicia. Dobrym ruchem okazało się sprowadzenie Wahana Biczachczjana. To super rezerwowy, strzelający w końcówce, po wejściu na boisko, decydujące gole. Trzeba będzie bardzo na niego uważać.
Sobotni mecz będzie hitem ligowej kolejki. Nie ma obawy, że obie drużyny zagrają ostrożnie, nastawią się na przeszkadzanie. Z pewnością stworzą wiele okazji bramkowych. Maciej Skorża jest przekonany, że padną bramki. W pierwszej fazie mecz może nie być całkowicie otwarty, ale z upływem czasu, gdy na boisku będzie więcej miejsca, zacznie się to zmieniać.