Wystarczyło 45 minut, by uczcić setną rocznicę

Na kibiców, którzy załapali się na wejściówki na mecz jubileuszowy Lecha, czekało mnóstwo atrakcji. Podziwiali piękne oprawy i efektowną kartoniadę, pokazy pirotechniczne, byli świadkami prezentacji złotej jedenastki, a przede wszystkim mieli okazję obejrzeć występ drużyny Kolejorza. A nawet dwóch drużyn, bo przeciwko Jagiellonii przed przerwą stanęła zupełnie inna ekipa niż po przerwie.

Pierwsze 45 minut – do zapomnienia. Kompletnie nic się nie działo, ani dobrego, ani złego. Zawodnicy Jagiellonii prawie w komplecie ustawili się przed swoją bramką, by utrudniać Lechowi rozgrywanie ataków. A Kolejorz mógł tylko wymieniać podania przed polem karnym, rzadko udawało się w nie wejść. Było kilka strzałów, ale zupełnie niegroźnych. Podania typu „ja do ciebie ty do mnie”, wycofywanie do obrony, przesuwanie się graczy gości, bo to im wystarczało, by powstrzymać akcje Lecha – nic się więcej na boisku nie odbyło.

W przerwie trener Maciej Skorża przeprowadził tylko jedną zmianę – Ramireza zastąpił Amaral. Nie to jednak odmieniło grę Lecha. Był bardziej ruchliwy, szybciej wpadał w pole karny, wykorzystał tzw. kwadrans poznański, kiedy zwykle najczęściej zaskakuje obronę rywali. Tym razem rozklepał ją w klasyczny sposób, podaniami, za którymi goście nie potrafili nadążyć. Krótko po pierwszym gwizdku dobre podania Karlstroma na bramkę zamienił Ishak. Po kilku minutach Amaral wykorzystał podanie Kamińskiego, potem podaniem na pozycję sam na sam z pustą bramką został przez Amarala wyprowadzony rezerwowy Kownacki. I było po meczu.

Ishak i Amaral powiększyli w ten sposób dorobek bramkowy, Amaral dodał asystę, Szwed robił dużo dobrego w ataku, rozgrywał, walczył. Jagiellonia nie potrafiła się przed tym obronić. W drugiej połowie tylko kilka razy przypomniała, że jest jeszcze obecna na boisku. Kibice oklaskiwali akcje Lecha prowadzone z rozmachem, które jednak goli już nie przyniosły, choć okazji nie brakowało. Nawet w czasie doliczonym mogły paść kolejne bramki. Lech momentami grał porywająco, ale zdarzały mu się też momenty przestoju i bezradności.

Ciekawie było też na trybunach, więc ludzie, którzy przyszli na stadion, opuszczali go z poczuciem prawie pełnej satysfakcji. Prawie, bo zanim zaczął się normalny mecz, trzeba było przeżyć przetrwać 45 minut. Radości z przebywania na stadionie nie miała spora grupa fanów Jagiellonii, którym nikt nie zazdrościł długiej i niewesołej podróży do domu.

Lech Poznań – Jagiellonia Białystok 3:0 (0:0)
Bramki: Mikael Ishak 47, João Amaral 53, Dawid Kownacki 72
Żółte kartki: Marchwiński – Romanczuk, Matysik.
Lech: Filip Bednarek, Joel Pereira, (70 Tomasz Kędziora),Bartosz Salamon, Antonio Milić, Pedro Rebocho, Adriel Ba Loua (70 Dawid Kownacki), Nika Kwekweskiri, 6 Jesper Karlstrom (76 Pedro Tiba), Dani Ramirez (46 Joao Amaral), Jakub Kamiński (76 Filip Marchwiński), Mikael Ishak. .
Jagiellonia: Zlatan Alomerović, Tomas Prikryl (83 Filip Piszczek), Bogdan Tiru, Miłosz Matysik, Bojan Nastić, Martin Pospisil (75 Kacper Tabiś), Karol Struski (64 Bartłomiej Wdowik), Oliwier Wojciechowski (75 Jakub Orpik), Taras Romanczuk, Diego Carioca, Przemysław Mystkowski (64 Fiodor Cernych).
Sędziował Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów 40.072

Udostępnij:

Podobne

Lech w sparingu pokonał 3:1 Wartę

W przerwie na zgrupowania reprezentacji piłkarze Lecha i Warty, chcąc zachować rytm meczowy, rozegrali spotkanie sparingowe. Odbyło się ono na bocznym boisku Enea Sadionu i

Zadanie Lecha: odzyskać rytm

Odczarował kilka stadionów, przełamał złe serie, zanotował najlepszy start w lidze od dekad. Jego drużyna lideruje i wydaje się nabierać rozpędu. A tu jak na