Jeśli się przełamać, to najlepiej w takim meczu. Dwa dni przed tym wydarzeniem już ponad 30 tysięcy kibiców ma wejściówki, z pewnością liczba ta wzrośnie, zapowiada się zresztą piękna, wręcz letnia pogoda, a spotkanie zacznie się o godzinie 15. Do Poznania przyjedzie Pogoń Szczecin, z którą Lech już nie tylko chce, ale musi wyrównać rachunki, jeśli sezon nie ma się zakończyć totalną klapą.
Z Pogonią Lech nie wygrał od dwóch lat. Jesienią, gdy drużynę prowadził beztroski John van den Brom, mecz w Szczecinie zakończył się wynikiem 5:0, co w Szczecinie odnotowane zostało jako jeden z największych triumfów w historii, a w Poznaniu zostanie zapamiętane jako jeszcze jedna klęska w erze rodziny Rutkowskich. Na domiar złego kilka tygodni temu Lech pechowo odpadł z Pogonią w ćwierćfinale Pucharu Polski. Miał więcej okazji bramkowych, nie wykorzystał ich, dał się zaskoczyć minutę przed końcem dogrywki. Pogoń wygrała też w środę półfinał i 2 maja stanie przed szansą zdobycia pierwszego trofeum w swej prawie 80-letniej historii.
Właśnie zmęczenie piłkarzy Pogoni 120-minutowym meczem półfinałowym może być szansą dla Lecha. Zespół ze Szczecina to doświadczona, zgrana, płynnie operująca piłką ekipa, ale w kadrze nie ma wielu piłkarzy grających na takim samym poziomie. Trener Mariusz Rumak jest przekonany, że trener szczecinian zmuszony będzie rotować składem, bo jego zawodnicy są wyczerpani nie tylko graniem, ale i triumfowaniem, stworzeniem sobie historycznej szansy.
Problem tylko w tym, że chcąc pokonać kogokolwiek, trzeba zdobywać gole, a z tym u Lecha jest ostatnio marnie. Nie dość, że kontuzje wyeliminowały wielu graczy, to pozostali nie są, delikatnie mówiąc, w wysokiej formie. Trener zwraca uwagę, że jedyna formacja, która jest w miarę stabilna i nie wypadają z niej kontuzjowani gracze, to obrona. I spisuje się ona dobrze, zespół traci mało bramek. Co innego w ofensywie, gdzie trzeba szukać zdrowych graczy. Ostatnio do Mielca pojechało mniej zawodników niż by mogło zasiąść na ławce rezerwowych.
Na szczęście się to zmienia. Na pełnych obrotach trenują Ishak i Sousa, który pali się już do gry. Obaj będą w niedzielę brani pod uwagę, choć jeszcze żaden z nich nie będzie mógł rozegrać całego spotkania. Jest i zła wiadomość. Mariusz Rumak zdradził, że nie będzie mógł zagrać jeden z najważniejszych piłkarzy. Nie zdradził jednak, o kogo chodzi.
Ostatnio kibice napisali list otwarty do prezesów klubu, w którym wyrażają rozczarowanie, zaniepokojenie. Docierają do nich informacje o złej atmosferze w szatni, o rzekomym obrażaniu piłkarzy przez trenera. Mariusz Rumak kategorycznie zaprzeczył, doniesienia te określił jako kłamliwe, radził spytać piłkarzy, czy takie zjawisko miało miejsce. W rozmowie z dziennikarzami pokazał się jako człowiek wciąż wierzący w powodzenie swej misji. Kibice też jeszcze nie stracili nadziei do końca, o czym świadczy liczba, w jakiej wybierają się na stadion. Mimo wszystko sytuacja jest napięta i nikt by nie chciał, by fanów spotkało o jedno rozczarowanie za dużo.