Sensacja w Grodzisku Wielkopolskim. Warta Poznań wygrała z Rakowem Częstochowa 2:1. Goście mieli znaczną przewagę, oddali więcej strzałów, ale nie przegrali przez przypadek. Zieloni dobrze zapracowali na wynik, który zwiększa ich szanse na uniknięcie degradacji, grali mądrze i ambitnie, z pomysłem, umiejętnie krzyżowali szyki drużynie z wielkimi ambicjami.
Kompletne zaskoczenie – tak można określić początek tego meczu. Raków nie miał możliwości dłużej utrzymywać się przy piłce, grać po swojemu. Warta zastosowała pressing, utrudniała życie mistrzom Polski. Odważnie szła do przodu i już w 3 minucie się to opłaciło. Odbita przez obrońców Rakowa po dośrodkowania piłka trafiła do Szmyta, który uderzył z pierwszej piłki mocno i celnie, trafił w wewnętrzną stronę słupka, a po chwili cieszył się z gola.
To nie był koniec niespodziewanych wydarzeń. Raków miał ogromne problemy z zapanowaniem nad przebiegiem spotkania. Dopiero po kwadransie udało mu się wejść w dłuższe posiadanie piłki, wymieniać podania, ale kilka minut później zapachniało ogromną sensacją. Savić przeprowadził akcję lewa stroną boiska, nabrał na prosty zwód Tudora i strzelił w kierunku dalszego rogu boiska, wykorzystując lekki rykoszet. Piłka zatrzepotała w siatce.
Piłkarze Rakowa nie bardzo wiedzieli, co się dzieje. Próbowali uzyskać kontrolę nad wydarzeniami, a Warta to utrudniała. Z czasem udało mu się tworzyć zagrożenie. Nic z tego nie wynikało aż do czasu doliczonego do pierwszej połowy. W Polu karnym Zielonych powstało zamieszanie, dwaj gracze z Częstochowy ucierpieli. Wydawało się, że nie było przekroczenia przepisów, jednak sędzia na sygnał VAR-u obejrzał powtórkę i wskazał na rzut karny. W ten sposób goście stworzyli sobie szanse na uniknięcie sensacji.
Po przerwie przebieg spotkania się nie zmieniał. Raków był w natarciu, Warta się broniła sporadycznie próbując stworzyć zagrożenie pod bramką rywala. Udało się uniknąć straty gola po strzałach głową Bartosza Nowaka i Racovitana, mocnym uderzeniu z dystansu Koczergina. Po strzale Crnaca Zielonym pomógł słupek. Kwadrans przed końcem meczu celnie na bramkę Rakowa strzelił Prikyl, bramkarz był na posterunku.
Do ostatnich minut trzeba się było bronić przed atakami mistrza Polski, ale Warta zagrała mądrze i z poświęceniem, cieszy się z niespodziewanie zdobytych punktów.