Jeszcze nigdy drużyna z Islandii nie awansowała do fazy grupowej europejskich pucharów. Jeszcze nigdy drużyna z Islandii nie grała ta dobrze, nie była tak blisko Europy, nie była tak waleczna, jak Vikingur Rejkiawik. Na drodze drużyny, której niewiele brakowało do wyeliminowania mistrza Szwecji, stoi teraz mistrz Polski.
Chcąc awansować do czwartej, decydującej rundy eliminacji do Ligi Konferencji, trzeba wykazać się lepszą organizacją gry, większą determinacją w walce, wyższymi umiejętnościami piłkarskimi. Zawodnicy Lecha mają bez wątpienia wyższe umiejętności niż gracze z Islandii, dotyczy to prawdopodobnie wszystkich pozycji na boisku oprócz bramkarza. Wartość całej islandzkiej drużyny portal transfermarkt szacuje na mniej niż 2 miliony euro. Z pewnością jednak Islandczykom nie zabraknie waleczności i ambicji. Są znani z tego, że nie odpuszczają. Są też, w przeciwieństwie do Lecha, który aktualnie nie stosuje żadnej taktyki, dobrze zorganizowani.
Vikingurowi będzie też sprzyjać boisko. Lechowi tylko raz udało się wykazać wyższość nad przeciwnikiem, gdy mecz się toczył na boisku ze sztuczną nawierzchnią. W Sztokholmie pokonał 3:0 Hammarby, mimo iż zawodnicy Kolejorza nie czuli się komfortowo na placu gry. Boisko w Rejkawiku będzie nie tylko sztuczne, ale i obficie zlane wodą. Miejscowi piłkarze grają w takich warunkach na co dzień i stwarzają problemy przeciwnikom. Malmoe straciło w Rejkawiku aż trzy bramki, choć na szczęście dla siebie tylko samo strzeliło, a w domu wygrało jednym golem.
Vikingur atakuje dużą liczbą piłkarzy, tworzy groźne sytuacje. A Lech, o czym trzeba pamiętać, za sprawą zaniechań, jakich dopuszcza się od początku sezonu kierownictwo klubu, musi grać bez obrony. Trener awaryjnie kieruje do defensywy graczy z innych pozycji. Jedyny pozyskany obrońca, Szwed Dagerstal, grając w niedzielę pierwszy mecz w nowych barwach, zawinił przy wszystkich trzech straconych bramkach. Podpadł kibicom zwłaszcza tym, że przy strzale Rafała Wolskiego uchylił się, a piłka wpadła do siatki.
Mimo iż Lech jest zdekompletowany i zdezorganizowany i zagra w trudnych warunkach, bo na syntetycznej nawierzchni, w chłodzie i wietrze hulającym nad odsłoniętym z trzech stron boiskiem, to jednak ma piłkarzy, którzy powinni pokazać wyższość nad zespołem z europejskich peryferii. Po obecnym Lechu, znacznie słabszym niż w ubiegłym sezonie, można się niestety spodziewać wszystkiego. Z Wikingami łatwo mu nie pójdzie. Wiedzą oni, że rywal nie jest w dobrej dyspozycji i że mają dużą szansę awansu, mimo iż decydujący pojedynek rozegrany zostanie w Poznaniu. Trener van den Brom atmosferę w drużynie Kolejorza określa jako lepszą niż w momencie, gdy ją obejmował.