Trzecia kolejna strata punktów byłaby już katastrofą, pożegnaniem się z fotelem lidera, ale przede wszystkim sygnałem, że po Lechu z jesieni pozostało wspomnienie. Nikt w Poznaniu nie wyobraża sobie takiego scenariusza. Zwycięstwo nad Zagłębie jest obowiązkiem, skoro Kolejorz ani myśli wypisać z wyścigu po mistrzostwo. Rok temu Jagiellonia wykorzystała brak zainteresowania innych drużyn. Teraz rywalizacja będzie toczyła się na poważnie, a tytułu nie zdobędzie ekipa nie potrafiąca na własnym stadionie ograć klubu z Lubina.
Nie tylko Niels Frederiksen widzi, że w ostatnich dwóch meczach Lech nie zagrał tak, jak do tego przyzwyczaił kibiców. Miał problemy, którym nie sprostał, takie, jak gra w osłabieniu w Gdańsku i nadspodziewanie dobra, aktywna postawa Rakowa, jego trwający przez cały mecz pressing. – Brakowało nam intensywności, źle poruszaliśmy się między liniami – precyzuje trener Lecha. Teraz nie ma innego wyjścia, jak wrócić do tego, co przez dotychczasową część sezonu stanowiło siłę Lecha.
Jak w Poznaniu zagra Zagłębie Lubin, najbliższy przeciwnik Kolejorz? Zdaniem trenera nastawi się na wzmocnioną defensywę i kontrataki, zastosuje system 5-3-2 lub nawet 5-4-1. Raczej nie ma co liczyć na mecz otwarty. W takich sytuacjach Lechowi zawsze jest trudniej. Frederiksen zauważył, że w polskiej lidze, częściej niż w duńskiej, trenerzy dostosowują grę swych drużyn do tego, co pokazuje przeciwnik. Zapewnia, że dla niego najważniejsza jest postawa własnej drużyny, ale siła dotychczasowego Lecha polegała także na tym, że trener analizował system gry rywali, znajdował na niego receptę – w przeciwieństwie do van den Broma, który miał to gdzieś twierdząc, że to inne zespoły powinny bać się Lecha.
Podczas przedmeczowej konferencji prasowej dziennikarze zwracali uwagę, że mimo wszystko gra Lecha stała się jednowymiarowa, przewidywalna. Niewiele drużyn stać byłoby na trwający przez cały mecz intensywny pressing. Raków taki zastosował uniemożliwiając gospodarzom wyprowadzanie piłki spod własnej bramki. To się nie zmieniło przez cały mecz, Lech nawet nie spróbował zmienić taktyki. – Mamy swoje narzędzia, nie będziemy z nich rezygnować. Modyfikujemy ustawienie i taktykę pod kolejnych przeciwników, ale podstawowych naszych zasad, struktury nie zmienimy – podkreśla Niels Frederiksen. Zapewnia jednak, że drużyna stara się grę urozmaicić, pracuje nad wykorzystywaniem faz przejściowych i stałych fragmentów.
Zawodnicy, którzy dotychczas zmagali się z problemami zdrowotnymi, są już w pełnej dyspozycji. Trener wyjaśnił, że brak ostatnio w kadrze meczowej Hoticia nie miał przyczyn zdrowotnych. Po prostu do drużyny się nie załapał, inni byli od niego lepsi, bardziej potrzebni, kadra jest mocna. – Jednak piłkarz ten mocno pracuje na treningach i nie wykluczam, że w niedzielę znajdzie się w ekipie meczowej – dodaje Frederiksen. Spodziewa się, że niezależnie od tego, kto znajdzie się w kadrze, Lech to spotkanie wygra.
Po raz pierwszy w tym roku mecz domowy Lecha nie odbędzie się późnym, mroźnym wieczorem. Dodatnia temperatura bardziej będzie sprzyjać piłkarzom i kibicom. Trudno jednak liczyć, by trybuny zapełniły się w takim stopniu, jak ostatnio. Nie aura ma w Poznaniu wpływ na frekwencje, ale postawa tych kibiców, którzy obecność na stadionie uzależniają od wyniku poprzedniego spotkania.