Trener Maciej Skroża twierdzi dokładnie to samo, co każdy z jego poprzedników (z nim samym włącznie, podczas poprzedniej pracy w klubie): podczas przerwy reprezentacyjnej będzie okazja spokojnie, ale intensywnie pracować, przygotować nowe rozwiązania taktyczne, poprawić to, co w drużynie szwankowało. Potem okazuje się, że wytrącony z równowagi zespół potrzebuje co najmniej dwóch spotkań, by grać równie dobrze, jak przed przerwą.
Tak jest w tym klubie od lat i chyba nikt nie wie, z czego się to bierze. Lech nie przegrywa wszystkich takich meczów, ale kiedy nawet punktów nie traci (co zdarza się rzadko), nie prezentuje się dobrze. Tym razem będzie mu szczególnie trudno, ze względu na klasę przeciwnika. Wyjazdowy mecz z Rakowem Częstochowa to jedno z najważniejszych wydarzeń w całym sezonie. Klub, który jeszcze niedawno nic nie znaczył, a Lech gładko go pokonywał, wyrósł na jeden z najciekawszych w lidze, kandydat do lokaty dającej prawo ponownie wystąpić w pucharach.
To efekt wieloletniej pracy trenera Marka Papszuna, mądrej budowy drużyny, sięgania po graczy wydawałoby się przeciętnych, umiejętnego wkomponowywania ich w zespół. Widoczny jest pomysł na prowadzenie klubu. Sprawdza się system z trzema środkowymi obrońcami i wahadłowymi. W ostatnich rundach Lech już nie wygrywał z Rakowem. Potrafił on obnażyć wszystkie słabości sponiewieranego kryzysem, beznadziejnie zarządzanego Kolejorza. Od tego czasu Raków gra jeszcze lepiej, mimo braku sukcesu dobrze pokazał się w Europie. Na szczęście Lech też jest już inną drużyną. Gdyby był w rytmie meczowym, na jego występ w Częstochowie czekalibyśmy z optymizmem.
Tym razem Lech nie oddał wielu piłkarzy do reprezentacji. Z tych, którzy regularnie pokazują się w pierwszej drużynie, powołania do kadr narodowych otrzymali Kamiński i Satka. Słowak rozegrał już pierwszy mecz, zremisowany ze Słowenią. Na zgrupowanie młodzieżówki pojechali Skóraś i Marchwiński. Pozostali zawodnicy (nie licząc kilku wychowanków grających na co dzień w rezerwach) mogą trenować w Poznaniu. Trener wdraża nowych graczy. Ba Loua i Rebocho mają szansę wystąpić już w najbliższym meczu. Iworyjczyk da drużynie dużo więcej niż Skóraś. Portugalczyk ma inklinacje do gry ofensywnej, ale nie wiemy, jak spisuje się w defensywie, która jest piętą achillesową łatwo dającego się ogrywać Douglasa.
Lech Skorży to bez porównania lepszy zespół niż Lech Żurawia. Uwidacznia się myśl, jaką kieruje się obecny trener. Zawodnicy są w dużo wyższej formie, także fizycznej. Po udanej serii spotkań nabrali pewności siebie. Jeżeli uda się uzyskać dobry wynik w Częstochowie, będziemy mogli odpowiedzialnie powiedzieć, że drużyna idzie w dobrym kierunku, trenera stać na wyeliminowanie braków, z jakimi ten zespół zmaga się od lat.