Wciąż nie wiemy, kto zastąpi Dariusza Żurawia. W przestrzeni medialnej najczęściej powtarza się nazwisko Skorża, który – jeśli wierzyć nieoficjalnym informacjom – jest z władzami Lecha po słowie. Gdyby się to potwierdziło, byłby pierwszym trenerem od czasu przejęcia klubu przez rodzinę Rutkowskich, który trenerem jest dwukrotnie. Z pewnością pobije też inny rekord: albo będzie pierwszym dwukrotnie wyrzucanym w trakcie rozgrywek, albo pierwszym, który wypełni kontrakt.
Maciej Skroża jest ostatnim trenerem, który – jakby na przekór ostrożnym, nie tęskniącym do sukcesów władzom klubu – zdobył mistrzostwo Polski. Było to 6 lat temu. Jego asystentami byli wówczas Dariusz Żuraw, Tomasz Rząsa, Andrzej Krzyształowicz (na zdjęciu). Potem jednak przebieg wydarzeń był typowy dla Lecha. Trener stracił kontrolę nad drużyną, popełniał rozmaite błędy, przestał dogadywać się z zarządem, przegrywał mecz za meczem, został zwolniony, zostawił drużynę na ostatnim miejscu w tabeli.
W ten sposób wypełnia się klątwa Jacka Zielińskiego, pierwszego trenera zwolnionego z Lecha w trakcie rozgrywek. Żaden z jego następców nie popracował do końca sezonu. Każdy kończył w okolicznościach gwałtownych, co akurat nie jest ich winą, ale osób, które nieudolnie zarządzają klubem, nie mają pojęcia o budowie drużyny, nie potrafią wypracować strategii rozwojowej, gubią się w sprzecznych ze sobą decyzjach. To nie trenerzy są winni temu, że klub nie rozwija się sportowo, nie zdobywa trofeów. Sami siebie nie zatrudniają, a potem z hukiem wyrzucają.
Każdy trener, także Maciej Skorża, musi zdawać sobie sprawę, że podpisując kontrakt w Poznaniu, automatycznie podpisuje na siebie wyrok: prędzej lub później czeka go kryzys, a w rezultacie awantura, dymisja. Prawdopodobnie Skorża liczy, że teraz będzie inaczej, że uda mu się przekonać prezesa do spraw sportu, by odsunął się od podejmowania ważnych decyzji, zostawił je zawodowcowi. Trener Lecha, któremu zależy na czymś więcej niż uzyskanie posady, musi mieć przeświadczenie, że jest jedyną osobą w klubie mającą pojęcie o futbolu i że nikt nie będzie utrudniał mu pracy zabawą w piłkarskiego magnata.
Niektóre źródła informują, że trenerem może zostać 33-letni Białorusin Aleksiej Szpileuski. Być może władze klubu próbowały się i z nim porozumieć. Póki co ma on posadę w Kazachstanie. Zatrudnienie go byłoby bardziej ryzykowne i skomplikowane.