Radość i duma, które nas rozpierają, są w pełni uzasadnione. Zapewnił nam je ten sam Lech Poznań, który wcześniej nie szczędził kibicom zgryzot. Dziś przeszłość się nie liczy. Napawamy się sukcesem. Wielkopolanie potrzebowali go jak powietrza, całe pokolenia inwestowały przecież w ten klub uczucia, oczekiwania, nadzieje. Liga Konferencji to rozgrywki najniższej rangi, ale nie każdego stać na znalezienie się w tak doborowym towarzystwie, Lech już osiągnął coś ponad stan naszej nisko notowanej ligi. A to przecież nie koniec, europejska przygoda trwa.
Nie byłoby tego, gdyby nie stulecie. To ono natchnęło władze klubu do zabiegów o mistrzostwo, do zainwestowania w piłkarzy i fachowców na ławce trenerskiej. Decyzje były trafne. Gdyby Lech nie został mistrzem, przy słabościach, jakie dotknęły go latem, nie poradziłby sobie z rywalem lepszym niż ekipy z Islandii, Gruzji, Luksemburga. Nie wypada dziś wypominać złej przeszłości, ale po podjęciu podobnego ryzyka lata wcześniej, na sukces nie trzeba byłoby czekać tak długo. Czwartkowy wieczór powinien być inspiracją. Ryzyko w sporcie jest niezbędne, chyba że ktoś woli zostać wyznawcą starej zasady barona de Coubertin, że nie liczy się zwyciężanie, ale sam udział.
Wydawało się, że strata Macieja Skorży wstrzyma sportowy rozwój klubu. Początkowo John van den Brom miał w Poznaniu problemy. Ma je zresztą nadal, ponosi porażki w lidze, a wszystkie dotychczasowe następowały bezpośrednio po meczach pucharowych. Nie byłoby tego, gdyby zaplecze pierwszej jedenastki było trochę mocniejsze. Przynajmniej takie, jak za poprzedniego trenera, gdy klasowi zawodnicy rwali się do gry, ale nie zawsze było im to dane, bo drużyna walczyła tylko w lidze.
Mecz Lecha w Sztokholmie był świetny, zagrał po profesorsku, potrafił wykorzystać szczęście, które mu dopisało. Dobrych spotkań rozegrał w tym sezonie więcej. Po każdym widzieliśmy, że drużyna krzepnie, nabiera pucharowego doświadczenia, stać ją na mądre korzystanie z własnych zasobów umiejętności. Zmarnowanie tego potencjału byłoby zbrodnią. Trzeba na nim budować. Sięgać coraz wyżej. Właśnie na tym polega sport.
Holenderski trener wykazał się umiejętnościami w prowadzeniu drużyny walczącej w Europie. Jeżeli głosi, że nie potrzebuje dodatkowych piłkarzy, nie warto tego traktować poważnie. Drużyna musi być coraz lepsza. Za chwilę rozegra ważny dla układu czołówki tabeli mecz z Widzewem, a bohaterowie ze Sztokholmu będą zmęczeni nie tylko fizycznie. Nastąpią roszady w składzie, pokażą się gracze wypoczęci, ale czy potrafią dorównać przeciwnikowi? Dotychczas wychodziło to kiepsko, a zwycięstwo w Łodzi jest niezbędne.
Podstawy pod przyszłe sukcesy zostały zbudowane. Zatrzymanie w drużynie czołowych graczy zasługuje na uznanie. Przespanie ostatnich okienek transferowych – nie. Dziś już nic się nie zrobi, by wzmocnić drużynę na ostatnie mecze ligowe, a zapewnienie sobie ponownego pucharowego startu to konieczność. W następnej edycji Ligi Konferencji Lech musi mieć ekipę jeszcze lepszą. Awans do fazy grupowej będzie łatwiejszy dzięki wyższemu współczynnikowi UEFA. Ale i trudniejszy, bo Lech nie będzie już mistrzem. W tym sezonie sporo zarobił, kilka milionów euro zyska dzięki prawdopodobnemu transferowi Michała Skórasia. Im większą część zarobionej kasy zainwestuje w drużynę, tym więcej zarobi za rok.