Spóźnione, ale są. Lech wreszcie na zakupach 

Wielka niewiadoma. Tak najprościej można podsumować pierwsze 3 transfery przeprowadzone w letnim okienku transferowym przez władze Kolejorza. Akcenty zostały postawione na rynek skandynawski i młodych głodnych sukcesu ludzi.

Pierwszy z nich to 34-letni Sindre Tjelmeland, który został nowym asystentem Nielsa Frederiksena. Na początku tygodnia do zespołu dołączył także młody obrońca z beniaminka szwedzkiej elity, Alex Douglas oraz napastnik trzecioligowych rezerw Realu Sociedad, Bryan Fiabema. Łączy ich fakt, że nie są zbytnio doświadczeni. Władze klubu liczą na uwolnienie przez nich potencjału i spłacenie dużej dozy zaufania, jaką otrzymali.

Samodzielna praca w Norwegii i epizod w Szwecji. Na kogo zdecydował się Niels Frederiksen?

Duńczyk, w przeciwieństwie do swojego zagranicznego poprzednika, w wyborze nie kierował się tylko sympatią do swojego pomocnika. Denny Landzaat w Poznaniu pełnił głównie funkcję towarzyską i kolegi do golfa dla Johna van den Broma. Teraz ma być inaczej. Frederiksen szukał kogoś z merytoryką i zmysłem analitycznym. Sindre Tjelmeland przez ostatnie pół roku był asystentem Jensa Askou, który przeniósł się do czeskiej Sparty Praga. Utytułowana drużyna z Goteborga znajduje się w dużym kryzysie, utrzymując się nieznacznie ponad strefą spadkową. Mimo to Norweg lokalnie jest doceniany za swoją pracę. Odpowiadał za grę w ofensywie, zwraca się także uwagę na tworzenie przez niego dobrej relacji z zawodnikami.

– Sindre Tjelmeland co prawda nie pracował długo w Szwecji, ale moim zdaniem udało mu się trochę odcisnąć piętno na nowym zespole. IFK Göteborg wciąż jest w słabym miejscu, aczkolwiek porównując pierwsze dwanaście kolejek ubiegłego i obecnego sezonu widać poprawę – więcej bramek, więcej punktów. Gra ofensywna wyglądała na lepiej zorganizowaną. To na pewno zasługa Norwega, który dobrze rozumie grę w ataku i w połączeniu z już byłym trenerem – Jensem Askou, który był specjalistą w defensywie – miało to potencjał na coś nieco większego niż jest obecnie – recenzuje nam pracę Tjelmelanda Marek Wadas prowadzący profil „Szwedzka Piłka”.

Jak pokazuje trend ostatnich lat, opłaca się w Ekstraklasie stawiać na młodą myśl szkoleniową. Wystarczy spojrzeć na przykład Jagiellonii, która biorąc na głównego trenera Adriana Siemieńca z własnych rezerw w imponującym stylu zdobyła mistrzostwo Polski. Mimo to ten ruch jest obarczony ryzykiem. Zagadką jest, jak Norweg odnajdzie się na takim poziomie, w kompletnie nowym otoczeniu i nieznanej dla siebie lidze.

– Wszyscy wokół mówili, że Sindre ma sporą wiedzę taktyczną i analityczną, potrafi współpracować z zawodnikami. Wcześniej w Norwegii był pierwszym trenerem, więc jak na 34-lata, to ma już spore doświadczenie. Po raz pierwszy jednak trafia do zespołu o tak ogromnych oczekiwaniach. Mimo to warsztat i wiedzę posiada, pytanie tylko jak będzie przebiegała jego współpraca z Nielsem Frederiksenem – twierdzi Wadas.

Przed wyjazdem do kraju Trzech Koron Norweg pracował w swojej ojczyźnie jako główny szkoleniowiec. Pierwszą poważną pracę podjął w Kristiansand, w którym siedzibę ma klub IK Start. Pracował tam przez 2,5 roku i dwukrotnie bezskutecznie próbował dostać się do krajowej ekstraklasy, jednak zbyt trudne okazywały się baraże.

„Na pewno nie można mu odmówić wiedzy i chęci do pracy. Dobrze współpracę z nim wspominali piłkarze. Tjelmeland w zasadzie nie ma doświadczenia w pracy na takim poziomie. Może to wypalić, ale stawiam tu ogromny znak zapytania. W IK Start zostawił po sobie bardzo mieszane opinie. Przez 2.5 roku nie zdołał wywalczyć awansu do Eliteserien, co było głównym celem przy zatrudnieniu. Był jednak chwalony za swoją pracowitość, wiedzę i jasno określoną filozofię gry, którą starał się wprowadzić.” – napisał na „X” Paweł Tanona zajmujący się tematyką norweskiej piłki.

Potencjał ze szwedzkiego słabeusza. Kim Lech będzie wzmacniał rywalizację w defensywie?

Pierwszym wzmocnieniem kadry 5. drużyny minionego sezonu został Alex Douglas. To 22 – letni obrońca mogący zagrać w centralnej strefie jak i po lewej stronie. Ostatnie pełne 2 sezony (w Szwecji gra się systemem wiosna – jesień) spędził regularnie grając w Vasteras, występującym wtedy na zapleczu Allsvenskan. Pod koniec zeszłego roku wygrali Superettan, co dało im przepustkę do startu w elicie. Szwed utrzymał miejsce w podstawowym składzie, jednak beniaminek z dość pokaźną stratą zamyka ligową stawkę.

– Myślę, że jak na środkowego obrońcę jest nieźle usposobiony ofensywnie. Nie boi się gry z piłką przy nodze, często zapędza się na połowę przeciwnika, jest szybki. Z techniką przy dograniach czy dośrodkowaniach jest nieco gorzej, natomiast pod kątem czystej ofensywy to jeden z najbardziej wyróżniających się stoperów w lidze. Sądzę, że mógłby dać radę na boku defensywy, lecz nie uważam, że dałby radę jako zawodnik pierwszego wyboru – mówi nam Marek Wadas współautor przewodnika po skandynawskiej piłce.

Próbując znaleźć logikę takiego ruchu władz Kolejorza – poza minimalistycznym podejściem i szukaniem zawodników małym kosztem – można pomyśleć, że dział skautingu pod wodzą Jacka Terpiłowskiego dostrzegł w nim nieodkryty dotąd potencjał i możliwości na miarę gwiazdy Ekstraklasy 

– Nie wiem, jak Lech chce grać, ale z przeszłości można wywnioskować, że Frederiksen lubi niezłych motorycznie stoperów i przy okazji umiejących wyprowadzić piłkę. Przez te 12 spotkań rozegranych w tym sezonie bez wątpienia to udowodnił – twierdzi ekspert od szwedzkiego futbolu.

Już wiadomo, że do Poznania trafił ofensywny obrońca. Dużą niewiadomą jest jaki plan ma na niego klub, ale i przede wszystkim Niels Frederiksen. Douglas wygląda na zawodnika wyprofilowanego na pół lewego stopera w formacji z 3 obrońcami. Czy to jakaś wskazówka? Patrząc na sparingi niewykluczone, że Duńczyk będzie próbował takiego rozwiązania.

– Jeśli chodzi o jego wady, martwi mnie brak doświadczenia. On dopiero zaczął grać na najwyższym poziomie i przejście z beniaminka Allsvenskan do Lecha Poznań to duży przeskok, oby nie za duży – mówi dziennikarz.

Można więc uznać, że to zawodnik bardziej na przyszłość. Otrzymał dłuższy kontakt, dzięki czemu jeśli posiada ten potencjał, to będzie miał wystarczająco czasu, żeby to udowodnić. Problem w tym, że Lech po tak beznadziejnym i kompromitującym sezonie potrzebuje wzmocnień na już. Potrzebuje zawodników, którzy z miejsca wejdą do podstawowego składu i odmienią oblicze drużyny. Nie wiadomo, czy w dłuższej perspektywie ściągnięcie młodego Szweda się opłaci, ale w tym momencie klub zrobił zdecydowanie za mało.

– Oczywiście, że mógłby, ale na pewno nie za taką cenę. Allsvenskan zaczyna się cenić. Młodzi gracze z tych najlepszych drużyn kosztują dużo pieniędzy, a Szwecja chce zarabiać spore pieniądze. Ostatnio Adjei z Hammarby, który wcale nie był jakąś wyróżniającą się postacią (oczywiście potencjał jest) odszedł za prawie 6 milionów euro. Trzeba celować w zawodników o wieku 25-27 lat. Potencjał sprzedażowy nie jest już tak wysoki, a i sami zawodnicy chętnie przechodzą do Polski – mówi Wadas zapytany o to, czy Lech mógłby znaleźć w Szwecji lepszego i bardziej gotowego zawodnika w to miejsce.

Niespełniony talent Chelsea szuka pomocy w Lechu. Niels Frederiksen oszlifuje diament?

Gdy dany zawodnik spędził 3 lata w akademii takiej marki jak Chelsea, to nie może nie mieć w sobie czegoś szczególnego. Tak jest właśnie w przypadku Bryana Fiabemy, który w 2020 roku, mając zaledwie 17 lat przeniósł się z norweskiego Tromso do londyńskiej Chelsea za 600 tysięcy euro. W stolicy Anglii grał w drużynach juniorskich oraz był dwukrotnie wypożyczany do Rosenborga i Forest Green Rovers. 

Podczas obu transferów czasowych nie zrobił furory, jak w rozgrywkach młodzieżowych, więc w poprzednim letnim oknie transferowym na zasadzie wolnego transferu zamienił wyspy na rezerwy Realu Sociedad. W 3. lidze hiszpańskiej grał regularnie i podczas 30 występów ustrzelił 5 goli.

„Sportowo to nie będzie transfer na tu i teraz. Potencjał na pewno ma, ale czas go w końcu pokazać. W czasach juniorskich Fiabema naprawdę robił duże wrażenie, trenował z pierwszym zespołem Chelsea, był wokół niego duży hype. Stawiano go wtedy, obok Oscara Bobba, który dzisiaj zbiera minuty w Manchesterze City, a na koncie ma gole w Premier League i Lidze Mistrzów. Patrzę sobie na skład reprezentacji U18, w której gwiazdą był Fiabema. Dzisiaj jego kariera seniorska, w porównaniu do większości z kolegów z tamtej kadry, jest jedną z najbardziej bladych. Ogromna różnica z tym, jakie były oczekiwania”. – napisał na „X” Paweł Tanona.

Ruchy zostały wykonane. O czym świadczą decyzję władz klubu? 

Wiele przypadków pokazuje, że trenerzy nie zawsze potrzebowali silnego wsparcia u swojego boku. Niemniej póki co nie warto podważać kompetencji Sindre Tjelmelanda. Nowy trener dobrał go pod własne potrzeby i filozofię. Norweg to młody trener z ambicjami, jednak bez kompletnego pojęcia o pracy na tak wysokim poziomie. Obecnie trudno prorokować, na ile realnie wspomoże sztab, więc pozostaje czekać na owoce jego pracy.

Zdecydowanie więcej wniosków można wyciągnąć z pozyskania Alexa Douglasa i Bryana Fiabemy. Nietrudno zauważyć, że obu łączy bardzo wiele. Pomijając kwestię wyglądu, są w młodym wieku, z potencjałem, ale dopiero materiałem na dobrego zawodnika i przede wszystkim nie mają doświadczenia w klubie z takimi oczekiwaniami. Tych podobieństw jest więcej, jak profil zawodnika pasujący do wizji Nielsa Frederiksena, czy pochodzenie, ale te wymienione powyżej nie zostały wybrane przypadkowo.

Lech w swoich nowych założeniach zawarł, że będzie ściągać młodych zawodników do rozwinięcia i przyszłej sprzedaży ze sporym zyskiem. Czy to nie kłóci się z tym, że nie warto brać uzdolnionych polskich młodzieżowców, bo tacy wychowywani są w klubowej akademii w duchu DNA Lecha Poznań?

Czy branie niedoświadczonych, nieutytułowanych graczy nie kłóci się z teorią o kulturze zwyciężania i potrzebie brania zawodników, którzy znają smak dużych sukcesów?

Pomijając kwestię, czy akurat ci konkretni zawodnicy są warci inwestycji, to pomysłu z wyszukiwaniem uzdolnionych zagranicznych juniorów trudno nie pochwalać. Jednak nie w obecnej sytuacji. Lech jest po najgorszym w ostatnich latach sezonie, w którym się doszczętnie skompromitował i przegrał wszystko, co było tylko możliwe do przegrania. W takiej sytuacji niezbędny jest wstrząs i prawdziwe, realne zmiany, a nie angaż młodych, przyszłościowych zawodników do szeroko pojętej rotacji i oddanie rezerwowego prawego obrońcy do beniaminka ligi.

Co do samych zawodników, wszystko pokaże przyszłość i to, czy w takich warunkach będą w stanie znacząco rozwinąć swoje umiejętności. Obecnie to tylko wielkie zagadki, a nie jokery dodane do talii kart Nielsa Frederiksena, promowanej w mediach społecznościowych.

Mikołaj Duda

Udostępnij:

Podobne

Duński prawy obrońca czasowo w Lechu Poznań

Rasmus Carstensen pozytywnie przeszedł testy medyczne i podpisał z Lechem umowę obowiązującą do końca sezonu. Opcja późniejszego wykupienia tego gracza nie obowiązuje, został tylko wypożyczony

Bezbramkowy sparing Lecha z Bułgarami

To był nieciekawy mecz, z niewielką liczbą strzałów i składnych akcji. Lech miał wydarzenia pod kontrolą, często utrzymywał się przy piłce. Po graczach Kolejorza widać