Coraz więcej niepokoju, coraz mniej nadziei. Lech znów zagra na wyjeździe. Prowadzony przez Jana Urbana Górnik nadspodziewanie dobrze spisuje się w tym roku. Tak dobrze, że gdyby nie jesienne straty, mógłby włączyć się do rywalizacji o czołowe miejsca w lidze. Ma w składzie szybkich i skutecznych piłkarzy, wciąż wykorzystuje klasę i doświadczenie Podolskiego. Jeśli Kolejorz znów nie podejmie walki, to przy kolejnych osłabieniach może być z nim krucho.
Mało prawdopodobne, by do soboty wydobrzał Ishak, by szybko udało się odzyskać Sousę. Nie dość, że trzeba będzie sobie poradzić z jedynym napastnikiem, jaki pozostał, zresztą o statusie młodzieżowca, to w sobotę w Zabrzu zabraknie wykartkowanego Marchwińskiego, potrafiącego grać w ataku. Widmo dyskwalifikacji za żółte karki wisi nad kolejnymi ważnymi piłkarzami, zwłaszcza pomocnikami, więc ewentualną twardą walkę z Górnikiem można przypłacić koniecznością wystawienia w derbach Poznania składu młodzieżowego.
Możemy się spodziewać, że Lech zechce zmazać hańbę z Częstochowy, ale chcieć i móc to różne sprawy. Mariusz Rumak nie mógł się spodziewać, że zostanie wrzucony na aż tak głęboką wodę. Nawet najbardziej wytrawny trener miałby problem z postawieniem na nogi drużyny, o której sile dyrektor sportowy klubu mówił, że może zmagać się na kilku frontach. Wiele jeszcze kolejek do końca, można wszystko stracić lub przy odrobinie szczęścia ocalić, nie wolno się poddawać.
Wywiezienie punktów z Zabrza będzie więc niezwykle trudne, co nie zniechęca kibiców wybierających się na stadion Górnika w dużej jak zwykle liczbie. Wsparcia kibicowskiego w Częstochowie brakowało, zresztą tzw. sektor gości jest tam symboliczny, pomieściłby skromną reprezentację fanów Kolejorza. Piłkarze Lecha nie kryją, że lepiej im się gra przy wsparciu tych, co za nimi jeżdżą po Polsce (i nie tylko po Polsce). Szczególnie chętnie podróżowali w czasach, gdy domowe mecze były bojkotowane w proteście przeciwko polityce zarządu klubu.
Między jednym wyjazdem a drugim drużyna ma kilka dni na doprowadzenie się do porządku. Wielkiej pracy treningowej w tym czasie się nie wykona, ale w obecnej sytuacji ważniejsze jest przekonanie piłkarzy, że nie mają prawa grać tak, jak ostatnio, odpuścić sobie walkę – jeśli nie ma dojść do sytuacji, której nikt w Wielkopolsce sobie nie życzy.