Po każdym zaskakująco złym występie Lech zalicza dobre spotkanie. Dużo lepiej niż na wyjazdach czuje się i punktuje na własnym stadionie. Mierząc się z mocnymi rywalami, pokazującymi zwykle futbol otwarty, ma lepsze wyniki niż grając, w roli faworyta, ze słabeuszami. Potwierdzenie się w piątkowy wieczór wszystkich tych prawidłowości nie byłoby dobrą wiadomością dla Rakowa Częstochowa, głównego konkurenta Kolejorza w walce o mistrzostwo.
To dwie najlepsze aktualnie w Polsce drużyny. Portal transfermarkt wyceniaj wartość kadry Lecha na 34,25 miliona euro, a Rakowa na 28,43 miliona euro. W tym sezonie trudno określać grę tego drugiego zespołu jako porywającą, ale nikt nie ma wątpliwości, że taktyka ustalona przez Marka Papszuna jest skuteczna, nawet jeśli na bramkę trzeba czekać do czasu doliczonego. Do tego, jak zwraca uwagę trener Lecha Niels Frederiksen, piłkarze z Częstochowy są silni i szybcy, grają z dużą intensywnością. Duńczyk ma nadzieję, że goście zagrają ofensywnie, aktywnie, dzięki czemu mecz będzie ciekawy do oglądania.
Po pięknym występie przeciwko Widzewowi kibice Kolejorza, a pewnie i sami piłkarze oraz trenerzy, spodziewali się pójścia za ciosem, przywiezienia z Gdańska kompletu punktów, pozwalających uzyskać dużą przewagę nad resztą stawki. Wszystko niestety poszło nie tak. W drużynie zabrakło piłkarzy o największych umiejętnościach, Sousy i Walemarka, a już na początku meczu Kolejorz musiał grać w osłabieniu. Gospodarzom w zwycięstwie pomogli sędziowie nie znający przepisów gry w piłkę nożną, ale gdyby nieprawidłowego gola nie uznali, prawdopodobnie Lechia i tak by wygrała. Stworzyła sobie multum świetnych okazji bramkowych, a goście przez większą część meczu rozpaczliwie i bezradnie się bronili.
Wiemy, jak przygotowani są fizycznie i taktycznie piłkarze Kolejorza. Dwa tygodnie temu dali nam próbkę swych możliwości. Fatalna gra w Gdańska miała podłoże głównie mentalne. Teraz wszystko powinno powrócić do normy, choć niektórzy komentatorzy mają wątpliwości, co nią jest, która twarz Lecha Poznań jest tą prawdziwą. W przeddzień hitowego spotkania trener Frederiksen nie potrafił powiedzieć, czy Sousa i Walemark będą mogli wystąpić. Trenują już z drużyną, więc powinni być już zdrowi, ale decyzje na temat ich gotowości do gry prawdopodobnie zapadną w ostatniej chwili.
Mimo iż wiara w potęgę Lecha została ostatnio zachwiana, na stadion, mimo zapowiadanego mrozu, znów wybiera się ok. 30 tysięcy kibiców. Zobaczyć dwie topowe ekipy, zmagające się o przysłowiowe 6 punktów, będzie gratką. Ten mecz niczego nie przesądzi, ale pokaże, kto jest aktualnie bliżej mistrzostwa.