Okiem Kobica: Krok do ćwierćfinału

To nie sen. Lech w walce o ćwierćfinał Ligi Konferencji pokonał Djurgården 2:0. Pozostał jeden łatwiejszy, ale też trudny mecz, który zostanie rozegrany w Szwecji. Jeszcze kilka miesięcy temu ten scenariusz wydawał się nierealistyczny, a teraz jest na wyciągnięcie ręki.

Po meczu z Vikingurem panował kryzys, wydawało się, że to kolejny sezon przejściowy, a tymczasem Lech jest blisko zapisania się złotymi zgłoskami na kartach historii polskiej piłki. Poza europejską rywalizacją trwają też rozgrywki ligowe. W ten weekend głównym celem było zdobycie punktów jak najmniejszym nakładem sił. To się udało tylko częściowo, bo spotkanie w Gliwicach zakończyło się podziałem punktów. Czego możemy spodziewać się w Szwecji i co nas czeka w najbliższej przyszłości?

W czwartek, chwilę przed 19, w Sztokholmie rozbrzmi gwizdek sędziego oznaczający początek meczu, który może zdefiniować następne lata. Ćwierćfinalista europejskich rozgrywek to brzmi dumnie. Może to działać na wyobraźnię przyszłych zawodników, daje renomę, rozpoznawalność i piękne wspomnienia. Lech, jednak nie musi się obawiać potencjalnej następnej rundy. John van den Brom stworzył dobrą europejską drużynę, która w dalszych fazach może rywalizować jak równy z równym o czerwcowy wyjazd do stolicy Czech. Do wielu to nie dociera, ale historia dzieje się na naszych oczach. Nie w Gliwicach czy w Białymstoku, ale w Szwecji czy Norwegii pisze się historię, którą będziemy wspominać latami. To międzynarodowe wojaże wynagradzają słabe lata i krajowe kompromitacje.

Droga do 1/4 wiedzie przez Szwecję. Kolejorz ma dwubramkową zaliczkę, ale na północy trzeba zachować koncentrację. Murawa na Tele2 Arena jest sztuczna, a to będzie sprzyjało gospodarzom. Dodatkowo dach będzie zamknięty, a w połączeniu z dymem ma to skutkować brakiem powietrza i ograniczoną widocznością. Trzeba bardzo uważać na stratę bramki i próbować trafić do siatki rywala, by zniszczyć marzenia Skandynawów o pozytywnym rezultacie. Kluczowe będzie pierwsze kilkanaście minut, w których Lech powinien starać się utrzymywać piłkę i nie dawać rywalom szans na bramkę. Wzmocnieniem będzie brak podstawowego napastnika rywali, Victora Edvardsena, który bezsensownie w Poznaniu otrzymał trzecią żółtą kartkę. Zawodnicy ze Szwecji mogą w czwartek odczuwać trudy niedzielnego spotkania z Malmo, do pokonania rywali potrzebowali dogrywki i rzutów karnych.

Na krajowym podwórku wciąż trwa walka o brak degradacji do niższej klasy rozgrywkowej oraz o prawo startu w europejskich pucharach. W tym drugim pojedynku na bardzo dobrej pozycji stoi Lech. Największymi zagrożeniami są Widzew i Pogoń. Są to również dwaj najbliżsi rywale Kolejorza. Gdyby oba spotkania udało się wygrać, to ekstraklasowe emocje dla poznańskich kibiców praktycznie by się skończyły. Sytuacja przy takim obrocie zdarzeń byłaby bardzo klarowna: spora przewaga nad pozostałymi drużynami, ale też za duża strata do lidera z Częstochowy, by myśleć o obronie mistrzostwa Polski. 

W niedzielę podopieczni van den Broma zawitali do Gliwic, by zmierzyć się z lokalnym Piastem. Murawa pozostawiała wiele do życzenia, co w połączeniu z wieloma rotacjami w składzie nie dawało dobrego obrazu meczu. To był jeden ze słabszych meczów podczas tej rundy, drużyna jako całość, ale i indywidualnie nie wyglądała przekonująco na co wpływ miały dwa wymienione wyżej czynniki. Chwilę po wejściu na boisko, Joao Amaral sprokurował rzut karny, który udało się obronić Bednarkowi, ale niestety na dobitkę Lechici byli bezsilni. Jednym z nielicznych pozytywów jest odwrócenie niekorzystnego rezultatu przez Nikę Kvekveskiriego w doliczonym czasie gry. Warto po tym meczu odnotować debiut utalentowanego obrońcy z akademii, Michała Gurgula.

Każdego Polaka, ale przede wszystkim kibiców Lecha powinna rozpierać duma z tego, co zespołowi już udało się osiągnąć. Na naszych oczach jest pisana historia, którą będziemy wspominać latami. Gdy uda się na północy dowieźć pozytywny rezultat, to od finału w Pradze będą dzielić Kolejorza, tylko dwaj przeciwnicy. Ten sezon będzie wspominany jako jeden z lepszych w ostatnich latach. Oczywiście nie uda zdobyć się mistrzostwa, ale mocno prawdopodobne miejsce na podium i europejski sukces to naprawdę świetny rezultat. Kibicujmy trenerowi, kibicujmy piłkarzom, chodźcie na Bułgarską, jeździjcie na wyjazdy, pokażcie siłę Lecha, by w czerwcu otrzymać za to nagrodę w postaci inwazji na Pragę.

Mikołaj Duda

Udostępnij:

Podobne

Lech w sparingu pokonał 3:1 Wartę

W przerwie na zgrupowania reprezentacji piłkarze Lecha i Warty, chcąc zachować rytm meczowy, rozegrali spotkanie sparingowe. Odbyło się ono na bocznym boisku Enea Sadionu i

Zadanie Lecha: odzyskać rytm

Odczarował kilka stadionów, przełamał złe serie, zanotował najlepszy start w lidze od dekad. Jego drużyna lideruje i wydaje się nabierać rozpędu. A tu jak na