Okiem kibica: Złe dobrego początki, czyli podsumowanie sezonu 2022/23

Zakończył się długi i wyczerpujący sezon. Rozpoczął się 5 lipca meczem z Qarabagiem, a 326 dni później miało miejsce spotkanie wieńczące rozgrywki przeciwko Jagiellonii. Było wiele momentów pozytywnych, takich jak europejska rywalizacja, którą każdy kibic zapamięta prawdopodobnie na całe życie. Zdarzały się też gorsze momenty, nieuniknione kryzysy, spadki formy czy niezadowolenie wśród fanów nawołujące do wyrzucenia trenera lub przyzwyczajonych do tego decydentów. Wszystko zakończyło się jednak bardzo pozytywnie. Przy prawie wypełnionym stadionie odbyło się odebranie medali, pożegnanie odchodzących zawodników, podziękowanie za wiele miesięcy emocji i żądanie wrócenia w następnym roku na szczyt ligowej tabeli.

Rozgrywki Lech rozpoczął od falstartu. Mimo zwycięstwa w pierwszym meczu eliminacji Ligi Mistrzów odpadł z niej przez dotkliwą porażkę w Azerbejdżanie. W międzyczasie był przegrany Superpuchar i porażki w Ekstraklasie. Udało się awansować do fazy grupowej Ligi Konferencji, jednak w Poznaniu panowała nerwowa atmosfera wieszcząca kolejny sezon przejściowy i poważne problemy na krajowym podwórku. W sierpniu Lech znajdował się nawet na miejscu spadkowym, jednak z czasem zaczęło być coraz więcej powodów do optymizmu. John van den Brom lepiej poznał swoich podopiecznych i unormowały się problemy zdrowotne, które trapiły głównie środek obrony. Pojawiły się zwycięstwa oznaczające marsz w górę tabeli, a w czwartkowe wieczory kibice mogli czuć dumę z międzynarodowych występów.

Przełamanie ligowe nastąpiło w meczu z Piastem i przez następne kilka miesięcy nie zaznał smaku Ekstraklasowej porażki, aż do listopadowej potyczki z Rakowem Częstochowa, która mocno skomplikowała walkę o ewentualne obronienie tytułu. Mocno negatywny cień rzuca kompromitująca porażka domowa w Pucharze Polski ze Śląskiem Wrocław oznaczająca pożegnanie się z tymi rozgrywkami. Bardzo dobrze przebiegała europejska rywalizacja w grupie. Równorzędna walka do samego końca na wyjeździe z półfinalistą Ligi Mistrzów, a w spotkaniu domowym rozbicie przeciwnika, do tego brak porażki z dwoma pozostałymi rywalami, Austrią i Hapoelem przekuły się w zajęcie 2 miejsca i prawo startu we wiosennej części.

Lech do rundy wiosennej przystępował ze świadomością trudnego pojedynku z Bodo/Glimt, w ramach fazy pucharowej Ligi Konferencji i na 3 pozycji w Ekstraklasie, która dawała teoretyczną możliwość walki o Mistrzostwo. Udało się wyrzucić za burtę Norwegów, dzięki nie przegraniu za kołem podbiegunowym i  korzystnemu rezultatowi przy Bułgarskiej. Następną przeszkodą mieli być znów Skandynawowie, tym razem Djurgarden wywodzący się ze stolicy Szwecji, Sztokholmu. Awans w dużej mierze rozstrzygnął się znów przy własnej publiczności. 

Domowe zwycięstwo 2:0 zagwarantowało spokój i wymagało tylko przypilnowania po drugiej stronie Bałtyku. Udało się to w fantastycznym stylu poprzez dołożenie kolejnych 3 bramek i sprawienie dużej złości wśród miejscowych. W ćwierćfinale los podopiecznych van den Broma nie oszczędził. Fiorentina w spotkaniu na wypełnionym po brzegi Stadionie Poznań urządziła pokaz mocy i pewnie zwyciężyła 4:1. Na półwyspie Apenińskim Lech był bardzo blisko spektakularnego powrotu. Przez chwilę wynik wskazywał na dogrywkę, jednak Viola znów pokazała swoją jakość i w końcowym rozrachunku przechyliła szalę na swoją stronę.

Główną wiosenną bolączką było łatwe tracenie punktów ze znacznie słabszymi ligowymi rywalami. Zbyt wiele meczów bez zwycięstwa przełożyło się na brak emocji związanych z obronieniem miana najlepszej drużyny w kraju. Twierdza Bułgarska z poprzednich rozgrywek istniała tylko w Europie. Drużyna trenera van den Broma często musiała pogodzić się z brakiem szczęścia oraz skuteczności, szczelnie zamkniętą obroną przeciwnika i błędami sędziowskimi jak w pojedynku z Pogonią. Dzięki świetnemu finiszowi i ograniu m.in nowego mistrza, Rakowa udało się wywalczyć brązowe medale i polepszyć odbiór wśród kibiców zakończonej dość udanej kampanii 2022/23.

Mikołaj Duda 

Udostępnij:

Podobne

Pogrom na Morasku

Ostre strzelanie urządziły sobie panie z Lecha Poznań UAM mierząc się z najsłabszą drużyną pierwszej ligi kobiet, Bielawaianka Bielawa. Wygrały aż 11:0. Można jednak powiedzieć,

Sensacja! Lech ograny przez beniaminka

Piękna seria zwycięstw nie mogła trwać bez końca. Kto by się jednak spodziewał, że przerwie ją beniaminek z Lublina, zmęczony meczami granymi co kilka dni?