John van den Brom od początku sezonu działał na pożegnanie się z funkcją trenera. Podczas ostatnich tygodni swej pracy na pytania dziennikarzy odpowiadał arogancko. Nigdy nie było według niego źle, a porażki wynikały z braku szczęścia. Kompromitacja ze Spartakiem Trnava, Pogonią Szczecin, wypuszczenie z rąk zwycięstwa nad Jagiellonią, gra na stojąco w Warszawie to przykłady.
Holender dostał wszystko to, co chciał – transfery, zaufanie. Piotr Rutkowski w jednym z wywiadów tuż przed końcem letniego okienka transferowego stwierdził, że zbudowali najdroższą kadrę w historii klubu. Nic w tym dziwnego, ponieważ wydanie prawie 2 milionów euro na Aliego Gholizadeha to jak na warunki polskiej ligi transfer topowy. Niestety, od początku zgrupowań w Poznaniu i we Wronkach nikt ze sztabu nie potraktował piłkarzy jak trzeba. Zawodnicy byli kompletnie nieprzygotowani fizycznie i taktycznie.
Wielokrotne tłumaczono, że forma drużyny przyjdzie z czasem. Oczekiwania były ogromne, co zrozumiałe po łączeniu gry na trzech frontach. Kadra nie została znacząco osłabiona, a jednak z perspektywy czasu okazało się, że jest inaczej.
Kibice Kolejorza na portalu X utworzyli hasztag „Mistrz i Grupa Żegnam”. Po katastrofalnym meczu w Trnavie i odpadnięciu z pucharów każdy liczył, że z tymi zawodnikami Lech potrafi odjechać reszcie ligi. Raków Częstochowa i Legia Warszawa grały przez całą rundę jesienną w europejskich pucharach, więc było to uzasadnione. Niestety, nic z tego nie wyszło.
Próbą uratowania sezonu jest danie szansy człowiekowi, który był już trenerem Lecha, a od kilku lat jest w strukturach akademii. Mariusz Rumak wypadł z karuzeli trenerskiej, przez co budził wątpliwości wielu kibiców i ekspertów. Były szkoleniowiec Odry Opole stwierdził podczas wywiadu dla „Meczyków”, że od początku rundy analizował grę Dumy Wielkopolski. Trudno stwierdzić teraz, czy to prawda, okaże się w praniu.
Na pewno próbował od razu działać. Maksymilian Dyśko, jeden z najlepszych dziennikarzy w Poznaniu, a pewnie najlepszy informujący o młodzieży Lecha, napisał o rzekomym skróceniu wypożyczeń Antoniego Kozubala i Filipa Borowskiego. Zawodnicy mieliby pomóc drużynie w drugiej części rozgrywek. Do tych ruchów jednak nie doszło. Z drużyną pożegnali się Maksymilian Pingot i Filip Wilak na zasadzie transferów czasowych. Przeszli oni do ligowych rywali – Stali Mielec i Ruchu Chorzów. Nie odgrywali dużej roli, a ostatnią szansą wypromowania się jest dobre pokazanie się w nowych klubach.
Plusy Mariusza Rumaka:
– Wielki atut w postaci znajomości polityki Lecha. Ma w sobie DNA Kolejorza, odgrywał kilkanaście lat temu ważną rolę, wchodząc do gry w trudnym momencie sezonu, wygrywając 11 spotkań na 12.
– Szczegółowe rozeznanie wśród młodych zawodników. Analizował grę zespołów od U-15 do rezerw. Wie, którzy młodzieżowcy mogą coś dać od razu w ekstraklasie. Takimi zawodnikami mogą być na przykład: Ksawery Kukułka, Jan Niedzielski, Aleksander Nadolski, Kornel Lisman.
– Prawa ręka legendarnego trenera, czyli Rafał Janas. Oficjalnie jako nowy członek sztabu szkoleniowego został też zgłoszony Grzegorz Wojtkowiak. Ten drugi jest znany jako piłkarz Lecha, a w końcówce piłkarskiej kariery grał w drugim zespole i był mentorem dla młodych zawodników. Ten pierwszy był potencjalnym następcą swojego przyjaciela Macieja Skorży po jego odejściu z Lecha. Jest to fantastyczny taktyk i ulubieniec szatni.
Minusy Mariusza Rumaka:
– Brak doświadczenia w ostatnich latach na funkcji szkoleniowca. Można wierzyć, że analizował grę, jak i całą drużynę, jednakże wypadł z karuzeli trenerskiej, co może budzić wątpliwości.
– Jest to opcja krótkoterminowa, co nie powinno dziwić. Nikt z Polakiem nie będzie wiązał długoterminowych planów, ponieważ wszystko wskazuje, że od lata władze Kolejorza będą walczyć o powrót Maestro Skorży.
Czy w tym sezonie, mimo ogromnego kryzysu, do poznańskiego klubu trafią trofea? Trudno odpowiedzieć. Wpłynie na to kilka czynników. Najważniejsze to nie popełnić błędów byłego trenera oraz przekonać do siebie szatnię. Sezon jest jeszcze długi, a po stronie Lecha jest to, że zwykle mistrzostwo Polski zdobywa się wiosną. Podwaliny pod zaczarowany Puchar Polski też są dobre. Sztab został umiejętnie wzmocniony, a sezon jeszcze nie jest stracony. Lech i jego kibice potrzebują wiary.
Kamil Kordek