„Dominacja” to słowo, które kibic Lecha chciałby wypowiadać co sezon. Rzeczywistość jest niestety inna, lecz nie tak okrutna, jak niejeden fan Kolejorza to określa, bowiem poznański klub na jednej płaszczyźnie rzeczywiście dominuje. Zainwestował w akademię, która ma przynieść wielkie zyski. I przynosi, co niestety nie przekłada się jeszcze na sportowe wyniki.
Jakub Moder (11mln. euro) przed fatalną kontuzją był podstawowym zawodnikiem Brighton. Lech postawił na niego po bardzo znanej kibicowskiej akcji „bilet dla Muhara”. Kibice mieli rację. Zobaczyli piękne bramki z dystansu, zabawę rywalami, walkę w każdym sektorze boiska. Najdroższa sprzedaż Lecha, jak i całej ekstraklasy. Spośród wychowanków Lecha Kuba ma największe szanse na zrobienie ogromnej kariery za granicą. Nie wiemy tylko, w jakiej dyspozycji wróci na boisko po kontuzji.
Jakub Kamiński (10 mln. Euro) jest ostatnim wychowankiem, który odszedł z Lecha. Udowodnił swój potencjał w sezonie mistrzowskim będąc jednym z najlepszych zawodników ligi i młodzieżowcem sezonu. Kuba od kilku lat grał w pierwszej drużynie Lecha, czekał na stabilizację formy. Jego droga rozwoju jest harmonijna i spokojna. Niko Kowac stawia na niego, narzuca pracę nad słabościami. Skrzydłowy od wczesnej młodości zadziwia profesjonalizmem, pewnością siebie.
Jan Bednarek (6 mln. Euro) przebył drogę, którą Lech wychowankom narzuca. Wypożyczenie, ogranie się i powrót do Lecha. Jego rozwój wybuchł nagle, skutkowało to transferem do Premier League, gdzie wyrobił sobie markę. Każdy jego sezon był solidny, lecz bieżący przebiega poniżej oczekiwań. Chciał odejść z Southampton, czuł bowiem wypalełnie, miał żal dol trenera nie dającego mu szans. Okazało się potem, manager był z „Bedim” w konflikcie. Piłkarz odszedł na wypożyczenie do Aston Villi. Był to ruch fatalny, pół roku kariery przepadło, podobnie jak miejsce w pierwszej jedenastce na mistrzostwach świata. Powrót do „Świętych” był trafnym ruchem.
Kamil Jóźwiak (4 mln euro) nie cieszył się długo grą na zapleczu najlepszej ligi świata. Potem trafił do MLS, co nie pozwoliło odbudować formę i pojechać do Kataru, wrócić do Europy. W ekstraklasie był topowym zawodnikiem, zjadał tę ligę na śniadanie. Dziś pewnie żałuje przenosin do Derby. Mógł wrócić do Lecha, gdy Anglicy nie realizowali płatności za transfer, nic z tego nie wyszło.
Karol Linetty (3 mln euro) był rozchwytywany, gdy grał w Lechu, wiele klubów widziało go u siebie, dostrzegało jego potencjał. Wszyscy pamiętamy gola przeciwko Legii w sezonie mistrzowskim, gdy przydała się motywacja Macieja Skorży w przerwie spotkania. Od razu znalazł miejsce w pierwszym składzie Sampdorii. Dziś gra ze zmiennym szczęściem w Torino. Kontuzje, konflikty z trenerem czy kolegami z drużyny… Karol walczył i nie poddawał się w walce o pierwszy skład, dziś jest ważną postacią w drużynie. Gorzej mu idzie w reprezentacji.
Byli inni piłkarze odchodzący z Lecha, tacy jak regularnie grający w Bundeslidze Robert Gumny. Kto będzie następny? W akademii wyróżnia się wielu młodych zawodników z potencjałem, nie każdy ma szanse trafić do pierwszej drużyny, potem na wypożyczenie, wrócić do Lecha i liczyć na ciekawy transfer.
Michał Skóraś sezon mistrzowski miał średni. Zyskał na ciszy medialnej, gdy najwięcej mówiło się o innym skrzydłowym, Kubie Kamińskim. Michał został na ten sezon, co mu się opłaciło, bo zrobił ogromny progres. Rozegrał fenomenalne mecze pucharowe, zaliczył dublet z Villareal. Lech mocno wierzył w 23-latka. Miał rację. Ekstraklasa dla „Skóry” już jest za mała. Szacuje się, że niebawem odejdzie za ok. 6 mln euro.
Filip Szymczak jeszcze niedawno ogrywał się na zapleczu ekstraklasy. Ponad 10 bramek w wieku 19 lat to jest wyśmienity wynik. W Lechu nie może mieć takich liczb, także z powodu nieskuteczności, lecz umiejętności już ma ponadprzeciętne i szybko się rozwija. Staje się ważną postacią Lecha. Zimą klub odrzucił ofertę z belgijskiego Anderlechtu opiewającą się na ok. 4 mln euro. Filip spokojem, pewnością siebie przypomina Roberta Lewandowskiego, lecz uniwersalnością nawet go przewyższa. Oby został w Poznaniu na kolejny sezon. Kto wie, czy właśnie on nie pobije transferowy rekord ekstraklasy.
Filip Marchwiński to jest bardzo dziwny przypadek. Im starszy, tym gorszy. Wciąż ma ogromny potencjał, ale i niemałe braki, zwłaszcza mentalne. Trener stawia na niego, ale czy słusznie? Kibice mają mieszane uczucia. Porównują go do Amarala, który jednak w przeciwieństwie do Filipa nie dał Lechowi w tym sezonie nic. Jak się mówi, może z klubu odejść za 2-3 miliony euro.
Antoni Kozubal, czyli „mały Tiba”, jak się go określało, ma ogromny potencjał, prawdopodobnie większy nawet niż Moder. Aktualny trener nie daje mu szans, co trudno zrozumieć, ale jak się słyszy w okolicach stadionu, mentalne problemy nie pomagają młodemu graczowi w treningach. Wypożyczenie go na zaplecze ekstraklasy było dobrym rozwiązaniem. W Lechu wiedzą, że to nie jest zwykły talent, bo nie po każdego juniora zgłaszają się dwie ogromne akademie: BVB i Ajaxu Amsterdam. Gdy Antek wróci do Lecha, w przyszłym sezonie będzie bardzo ważną postacią drużyny. I też może pobić transferowy rekord.
Filip Borowski to młody prawy obrońca, który od ponad roku ogrywa się w 1 lidze. Stylem gry przypomina Joela Pereirę. Cechuje go ogromny spokój w grze ofensywnej, ale ma braki w grze obronnej. W Sosnowcu jest ważną postacią. I powodem do zmartwień, bo po sezonie wróci do Poznania. Potencjałem można go porównać do Roberta Gumnego.
Bartosz Mrozek to ostatni zawodnik w tym zestawieniu, lecz przypadek arcyciekawy. Sezon temu grał w drugoligowych rezerwach Lecha, zaliczył debiut w pierwszej drużynie w Pucharze Polski. Na ostatnie dwa mecze sezonu Stal Mielec w trybie awaryjnym wypożyczyła go z powodu kontuzji swoich dwóch bramkarzy. Mrozek zagrał tam tak, że Stal od razu chciała go kupić. A Lech po sezonie wolał sprowadzić nowego, doświadczonego bramkarza. I tak do Poznania trafił Artur Rudko, niestety. Jaki był tego skutek, wszyscy wiemy. Lech ma prawo pierwokupu Mrozka, ale gdyby się na to zdecydował, straci miliony.
Kamil Kordek