Na szczęście urazy piłkarzy Lecha, odniesione w ostatnim sparingu, nie są groźne. Prawdopodobnie wynikają z dużego obciążenia, jakiego zawodnicy doświadczyli podczas prawie dwutygodniowego zgrupowania. Stanowią jednak przestrogę. Kontuzje mogą się zdarzyć w najbardziej newralgicznych momentach rozgrywek. Lechowi zależy, by znów pokazać się w Europie, a klubowa kadra wcale nie jest liczna i wyrównana.
Gdyby trofea zdobywało się za szkolenie i promowanie młodzieży, klubowa gablota nie byłaby pusta. Lech ostatnio wypuścił w świat kilku zawodników, dobrze na nich zarobił, przygotowuje się do wytransferowania następnych. Kamiński, Puchacz, Marchwiński nie spędzą przy Bułgarskiej wielu sezonów. Mogą odejść już latem. W Turcji, podczas sparingów z ciekawej strony zaprezentowali się następni wychowankowie. Jeszcze nie dojrzeli do awansu do drużyny na stałe, ale są na bardzo dobrej drodze. Zamożność Lecha będzie rosła.
Niestety, trofea przyznają za sportowe sukcesy, za zwycięstwa, tytuły. Z tym jest dużo gorzej. Nie na to się rządzący klubem nastawiają. Nie wykazują wielkiej determinacji we wzmacnianiu drużyny. Zachowują zadziwiającą powściągliwość. Nie robią też żadnej tragedii z klęsk, jakich od czasu do czasu doznaje pierwsza drużyna. Nie budują klubowej kultury zwyciężania, a bez niej nie będzie się odnosić sportowych sukcesów. Tu obowiązuje inna mentalność. Udziela się ona piłkarzom. Wiedzą, że tylko kibice mocno przeżywają wyniki. Na tych, od których zależy najwięcej, nie robią one większego wrażenia.
Przed wyjazdem do Turcji trener Dariusz Żuraw zapowiadał transfery. Liczył nie tylko na pozyskanie obrońców. Defensywa jest w największej potrzebie, bo jako formacja przestała istnieć. Inne pozycje też wymagają wzmocnienia, oczywiście jeżeli Lecha ma jeszcze podjąć walkę. Trener mówił o skrzydłowym, o pomocniku, o napastniku. Na razie nic o ich sprowadzeniu nie słychać, ale to nie znaczy, że temat został zamknięty. Może jeszcze tacy do zespołu, z dużym opóźnieniem, dołączą i będą do wykorzystania w dalszej części sezonu.
Przez całe zgrupowanie trener nie miał Ramireza. Jego dyspozycja to sprawa kluczowa. Razem z Tibą i Moderem decydowali o grze Lecha, rządzili w środku boiska. Został tylko Portugalczyk. W sparingach z bardzo dobrej strony pokazał się Karlstroem, powinien dużo dać drużynie, ale raczej nie w ofensywie. Pozyskany pół roku temu Sykora jeszcze niczego dobrego nie ujawnił, a w sparingu pokazał się tylko przez chwilę. Być może znów ma kłopoty zdrowotne. Jeśli Lech straci Ishaka, trenerowi pozostanie tylko Szymczak. Szybko robi postępy, ale jeszcze nie udźwignie ciężaru, nie można opierać ataku tylko na nim.
Okienko transferowe jeszcze jest otwarte. Nie znamy planów władz klubu. Może trener coś zdradzi po powrocie do Poznania. Drużyna sprawia wrażenie nieźle przygotowanej do rozgrywek. Pamiętajmy, że jesienią Lech też grał dobrze, aż posypali mu się kluczowi zawodnicy.
Fot. lechpoznan.pl/Przemysław Szyszka