Lech i Raków to drużyny zajmujące lokaty odwrotnie proporcjonalne do swych możliwości. Wychwalany za grę w pucharach Kolejorz wlecze się w ligowym ogonie, a ubiegłoroczny beniaminek, niezbyt zamożny i pozbawiony stadionu, sensacyjnie lideruje. W niedzielę zmierzą się w Poznaniu. Jeśli goście wyjadą z punktową zdobyczą okaże się, że nic nie dzieje się przypadkowo.
Trener Dariusz Żuraw w nagrodę za awans do Ligi Europy, promowanie młodzieży i ofensywny styl otrzymał od klubu kontrakt do połowy 2023 roku. Twierdzi, że wciąż jest na dorobku, uczy się każdego dnia. Jakoś jednak, mimo tego nieustannego postępu, nie potrafi wyleczyć drużyny z maniakalnie powtarzanych błędów w defensywie.
Trzeba przyznać, że od kiedy związał się z drużyną, gra ona zupełnie inaczej – ofensywnie, próbując kreować akcje od tyłu, wykorzystywać szybkie skrzydła i zaskakujące prostopadłe podania. Kto nie pamięta, jak grał Lech sprzed Żurawia, mógł sobie przypomnieć obserwując ostatnie spotkania reprezentacji narodowej. Podania do tyłu pod presją przeciwnika, paniczne wycofywanie piłki do bramkarza, wybijanie jej do przodu na ślepo, na pewną stratę, by za chwilę akcja wróciła pod własne pole karne, bezradne bieganie za swobodnie rozgrywającym rywalem – na to wszystko musieliśmy w Poznaniu patrzeć.
Żuraw potrafił tak prymitywną, a obowiązująca w Lechu latami „taktykę” wyeliminować. Brzęczek nawet nie próbuje, ale i on może liczyć na prowadzenie drużyny w kolejnych imprezach, eliminacjach. Odejdzie dopiero gdy narobi dużych szkód, podobnie jak każdy z jego poprzedników. Od bardzo dawna nie mieliśmy tak zdolnego pokolenia piłkarzy. Grają w dobrych ligach. Zasługują, by reprezentację prowadził profesjonalista z pomysłem.
Żuraw widzi to, czego nie dostrzega Brzęczek. Gdyby jeszcze stwarzał nadzieję, że jego podopieczni opanują grę w obronie, że potrafią się zebrać do kupy po przerwach w rozgrywkach, przyszłość należałaby do niego. Lech dwóch prędkości, innej w lidze, innej w Europie, to skutek – jak się próbuje tłumaczyć – braku doświadczenia w walce na kilku frontach. Wciąż są szanse, że będzie z tym lepiej, dlatego warto wierzyć w Żurawia.
O tym, że trener z pomysłem zasługuje na długi kontrakt, przekonuje Marek Papszun, który przyjedzie w niedzielę do Poznania, ale Rakowa nie poprowadzi z powodu dyskwalifikacji. To trener kompetentny, konsekwentny, potrafiący z przeciętnych zawodników stworzyć świetnie funkcjonującą, skuteczną ekipę. Dariusz Żuraw to docenia. Lech z powodu braku koncentracji stracił mnóstwo punktów w meczach, w których był lepszy, dlatego dołuje. Raków wygrywa po dobrych meczach, ale często i dzięki wielkiemu szczęściu, po wykorzystaniu stałego fragmentu gry.
Ekipa z Częstochowy – jak zauważył trener Lecha – zdobywa gole odbierając pressingiem piłkę. Sprawnie buduje swoje akcje. O ile stałe fragmenty to bolączka Lecha i dowód szkoleniowej niekompetencji, to Raków wykorzystuje je mistrzowsko. Nawet gdy brakuje Petraska, świetnie grającego głową obrońcy. Uległ ostatnio kontuzji, ale nie warto wierzyć w osłabienie Rakowa. Jest zgrany, gra płynnie, wykorzystuje swoje atuty. Lech ma bardziej klasowych, lepiej opłacanych zawodników. Raków w Lidze Europy prawdopodobnie niczego by nie ugrał. Liczy, że w lidze Lech znów nie wykorzysta swych atutów.