Lech wpakował się w sytuację nie do pozazdroszczenia. Z powodu zaniechań i błędów popełnionych w okresie przygotowań do sezonu, z rewanżowego meczu z Dudelange nie przywiezie dobrych wiadomości. Ewentualny sukces zostanie przytłumiony obawami. Brak wejścia mistrza Polski do fazy grupowej okrzyknięty będzie jedną z największych kompromitacji w dziejach naszego futbolu. Awans może okazać się pocałunkiem śmierci, nawet gdy zarobione miliony pozwolą zrównoważyć budżet. Drużyna już dziś ledwo zipie. Grając do listopada dwa razy w tygodniu, z dna tabeli się nie wygrzebie.
W trakcie walki o mistrzostwo Polski trener Maciej Skorża wielokrotnie powtórzył, że kadra Lecha wydaje się zbyt rozbudowana, ale trzeba się do tego przyzwyczajać, bo to ostatni sezon, gdy zespół rywalizuje tylko w Polsce. Trener jednak odszedł, a w przededniu rywalizacji na kilku frontach władze klubu przyglądały się, jak się rozsypuje to, co po nim pozostało. Nowy trener ma tylko fragment poprzedniej kadry, w dodatku piłkarze zmagają się z przeróżnymi dolegliwościami. Niektóre urazy wynikają z przeciążenia, bo John van den Brom nie miał wyboru. Nie miał też wyczucia pozwalającego rozsądniej gospodarować siłami piłkarzy.
Jeśli potwierdzą się doniesienia, że Damian Kądzior dołączy jednak do Lecha, to stanie się symbolem trwonienia szans na sukces. Z pewnością Piast się nie ugiął, nie zaakceptował pierwotnej oferty, którą określał jako niepoważną. Trzeba ją było zweryfikować, dramatycznie się wykosztować, narazić klub na finansowy upadek dokładając jakieś sto tysięcy. Jeśli zawodnik rzeczywiście tu przyjdzie, to pozostanie spytać, dlaczego nie można było z niego korzystać od początku. Władze klubu nikomu ostatnio na tłumaczą swych dziwnych decyzji. Nic dziwnego, bo jak tu uzasadnić rezygnację z uzupełnienia kadry w obliczu trudnych wyzwań czy pozyskanie byle jakiego bramkarza.
Eksperci w jednym tylko nie są zgodni – czy Lech, aby nie doprowadzić do krachu, potrzebuje trzech, czterech, czy pięciu nowych zawodników, i to nie byle jakich, ale solidnych, natychmiast podnoszących wartość drużyny i dających trenerowi swobodę manewru. Pytanie tylko – któremu trenerowi. Wydaje się, że obecny wyczerpał już swoje możliwości. Nie trafił w dobre dla siebie środowisko, nie sprawdził się. Źle przygotował piłkarzy, ich forma zatrważa. Nie potrafi prowadzić zespołu w meczu, powiela błędy, nie wdraża żadnej myśli taktycznej. Zamienia Lecha w jego własną karykaturę.
Możemy być pewni tylko jednego. Jeżeli Damian Kądzior rzeczywiście dołączy do Lecha, natychmiast stanie się jego zdecydowanie najlepszym piłkarzem. A właściwie jedynym będącym w przyzwoitej formie. Przynajmniej na jakiś czas, dopóki nie przepracuje kilku mikrocykli szkoleniowych.