W sobotę Lech zagrał ze Śląskiem, a już we wtorek mierzy się w ćwierćfinale Pucharu Polski z Pogonią Szczecin. Nie ma mowy o pełnej regeneracji w tak krótkim czasie, nawet jeśli gra się na własnym stadionie. Konieczne będą duże rotacje w składzie, ale jak ich dokonać, gdy kadra topnieje, trenerowi ubywa zawodników? Grać młodzieżowcami? To byłoby dobre rozwiązanie przy przeciwniku słabszym i mniej zdeterminowanym.
Pogoń Szczecin to absolutnym fenomen, być może nawet na skalę europejską. Sytuacja jest tu podobna do znanej nam z Wielkopolski. Kultowy klub jest oczkiem w głowie całego regionu, ludzie masowo się z nim utożsamiają. Różnią się tylko wyniki sportowe. O ile Lech zdobywał mistrzostwa i Puchar Polski, dał się poznać na europejskiej arenie, to Pogoń, założona krótko po wojnie, nie zdobyła jeszcze niczego. Największym jej sukcesem było wicemistrzostwo kraju, grała też w finale Pucharu Polski, przegrywając zresztą z Lechem.
W Szczecinie liczą na przełom, który ma się dokonać właśnie teraz. Drużyna zaczęła rok od trzech zwycięstw w lidze, imponuje skutecznością, przy tym gra ładnie dla oka, płynnie. Właśnie ona i Jagiellonią uchodzą za zespoły pokazujące aktualnie najciekawszy, najlepszy do oglądania futbol w Polsce. W sytuacji, gdy czołówka ligowa jest tak wyrównana, gdy najlepsze zespoły tracą punkty, przy sprzyjających okolicznościach wystarczą dwie kolejki, by wyjść na czołowo tabeli. Jeszcze łatwiej dostać się do finału Pucharu Polski, zapewnią to dwa zwycięstwa – we wtorek w Poznaniu i potem w półfinale.
Pogoń zawsze szczególnie motywuje się na mecze ze znienawidzonym w Szczecinie Lechem, dla jej kibiców to najważniejsze wydarzenia w sezonie. Tym razem przyjedzie do Poznania jeszcze bardziej niż zawsze nastawiona na zwycięstwo, wspierana przez liczną grupę kibiców. Dla tej drużyny to będzie mecz o wszystko, być może najtrudniejsza przeszkoda w drodze po trofeum. Lech też ma swoje plany, ale po ostatnim meczu może odpoczywać o dzień krócej, co ma niemałe znaczenie, do tego z kontuzjami borykają się zawodnicy mogący odciążyć tych, co grają od początku roku.
Velde i Marchwiński są w ofensywie niezastąpieni. Ich słabsza postawa w sobotę spowodowała, że nie udało się strzelił bramki. Rozegrali pełne spotkanie, więc wątpliwe, by dużo dali z siebie we wtorek. Może wejdą na boisko na krótko. To samo można powiedzieć o obrońcach i o Karlstromie. Jedynym wypoczętym graczem będzie Murawski, któremu ostatni występ uniemożliwiła choroba. Poza tym świeżych, gotowych do gry zmienników nie widać. Ba Loua i Hotić zagrali w sobotę krótko, więc raczej wyjdą w pierwszym składzie. Ishak się leczy, Sobiech zakończył grę w Lechu, kto więc zagra w ataku, gdy trenerowi pozostał tylko Szymczak?
Przepisy dotyczące obowiązkowej gry młodzieżowców są w Pucharze Polski bardziej restrykcyjne niż w lidze, ale Lech nawet bez tego rygoru musi sięgnąć po wychowanków. Będzie miał przeciwko sobie drużynę dobrze zgraną, nie słynącą z głębi składu, ale nastawioną na awans, mocno zdeterminowaną, by wreszcie coś zdobyć. Jej liderem jest Kamil Grociki, który za kilka miesięcy skończy 36 lat, a w każdym kolejnym spotkaniu pokazuje formę młodzieniaszka, strzela gole i asystuje. Trudno liczyć, że zmęczenie da mu się we znaki akurat teraz.
Lech stoi więc przed nie lada wyzwaniem. Nie przystoi mu bać się Pogoni Szczecin, ale jest w trudnej sytuacji kadrowej. Nie ma innego wyjścia, niż awans, więc piłkarze, którzy wybiegną na boisko, nie mogą z siebie dać mniej niż sto procent.