Nie ulega wątpliwości, że piątkowy mecz Lecha był pilnie obserwowany i analizowany przez ludzi z Djurgårdens IF. Czy Szwedzi byli pod wrażeniem okazałego zwycięstwa swego najbliższego pucharowego przeciwnika? Wynik z pewnością dał im do myślenia, ale jakość gry Kolejorza musiała obudzić w nich nadzieje. Mogli też zauważyć, że w ich lidze nie ma zespołów równie słabych jak Lechia Gdańsk.

W Internecie można znaleźć fragmenty pucharowych występów wicemistrza Szwecji. Szybkość akcji ofensywnych, klasa skrzydłowych mogą imponować, choć trudno podejrzewać, że Djurgårdens IF potrafi grać tak przez cały mecz. Pojedyncze akcje Lecha też robią duże wrażenie, ale w każdym meczu wiele jest też momentów znacznie słabszych, niekiedy wstydliwych, dających nadzieję rywalom. Jednak szwedzki zespół cieszy się opinią grającego równie ofensywnie, jak poprzedni pucharowy rywal Lecha, ale bardziej zdyscyplinowanego taktycznie, z dobrze zorganizowaną defensywą.

A co o taktyce Lecha mogą pomyśleć Szwedzi? Chyba niewiele. Nie jest ona u Kolejorza zbyt wymyślna. Trener John van den Brom nie jest zwolennikiem szczegółowego analizowania gry przeciwnika, dostosowywania się do niej, neutralizowania słabych jej punktów. Przed każdym spotkaniem ma jasne i zwykle jedyne przesłanie dla piłkarzy: atakujcie, utrzymujcie się przy piłce, starajcie się jak najszybciej odzyskiwać stracone piłki. I walczcie. Lech to stosuje. Atakuje nawet wtedy, gdy wyjdzie na prowadzenie w samej końcówce i powinien wynik bezpiecznie dowieźć do końca (tak było jesienią w Białymstoku).

Właśnie dlatego tak łatwo odebrać przewidywalnemu Lechowi ligowe punkty. W tym roku stracił ich już 10, a nawet nie zaczął grać z czołowymi zespołami. Nadzieja w tym, że te mocniejsze nie nastawią się na defensywę i szukanie okazji do wyprowadzania szybkich kontr. Mecze będą bardziej wyrównane i już tak wiele nie będzie zależało od bramkarza rywala. Wielokrotnie zdarzało się, że ten będący w drużynie przeciwnej zaliczał jeden z najlepszych występów w całej karierze, wypływał dzięki Lechowi i jego legendarnej nieskuteczności na szersze wody.

Od początku pracy w Poznaniu van den Brom oceniany był poprzez porównywanie go do poprzednika. Jesienią potrafił godzić grę w lidze i w pucharach. Gdy Lech wyszedł z potężnego kryzysu, w jakim znalazł się latem, uwadze umykały niedostatki w pracy holenderskiego szkoleniowca. Stają się jaskrawe teraz, gdy nie może on sobie poradzić z nieskutecznością swych zawodników, a mają oni umiejętności przewyższające ligową średnią. W Lechu kuleje też coś, co ułatwia wygrywanie meczów: szybkie przechodzenie z obrony do ataku. Poprzednicy Holendra lepiej sobie z tym aspektem radzili. Ten element stał na wysokim poziomie tylko w jednym spotkaniu i od razu zapewnił wielki sukces: w domowym meczu przeciwko Villarreal.

Szwedzi, którzy pokażą się w czwartek przy Bułgarskiej, z pewnością nie zagrają defensywnie, nie nastawią się na wyprowadzanie kontr. Pokażą się jako zespół ofensywny, groźnie atakujący dużą liczbą zawodników. Lech lubi takich rywali. W pucharach gra inaczej niż w lidze, potrafi być wyrachowany, skoncentrowany, nastawiony na wykorzystywanie tych nielicznych okazji bramkowych, które sobie stworzy. Możemy być pewni, że w czwartek, przy całkowicie wypełnionych trybunach, zobaczymy lepsze niż w lidze oblicze Lecha.

Józef Djaczenko

Fot. Damian Garbatowski

Udostępnij:

Podobne

Mario Gonzales w Lechu do końca sezonu

Testy medyczne zaliczone, hiszpański napastnik, wypożyczony z Los Angeles FC, podpisał kontrakt z Lechem obowiązujący do końca sezonu. Do klubu z MLS trafił z Bragi

Zmarł Stanisław Manicki

W latach siedemdziesiątych był mocnym punktem Lecha Poznań, chociaż karierę piłkarską zaczął w Warcie. Zanim trafił do Kolejorza, sezon spędził w Motorze Lublin. Na końcu

Nowy napastnik Lecha już w Poznaniu

Mario González urodził się w Hiszpanii. Grał m.in. Villarreal, francuskim Clermont, portugalskiej Bradze, na wypożyczeniach w belgijskim OH Leuven i hiszpańskiej Teneryfie, aż trafił do