Lepiej późno niż wcale. Lech ma nowego napastnika

Filip Szymczak nie jest już jedynym zmiennikiem Mikaela Ishaka. Lech właśnie pozyskał Arona Johannssona, urodzonego na Islandii byłego reprezentanta USA. Nie musiał za niego płacić innemu klubowi, był wolnym zawodnikiem. Podpisana w piątek umowa obowiązuje rok, z opcją przedłużenia o półtora roku.

Trener Dariusz Żuraw twierdzi, że nowy zawodnik da drużynie więcej możliwości w ofensywie. Ma rację. Gdyby Lech odpadł z Pucharu Polski, a był od tego o włos, stałoby się to głównie za sprawą braku w drużynie klasowego zmiennika kontuzjowanego Ishaka. Nowy napastnik grał przeciwko Lechowi w barwach Hammarby, w eliminacjach Ligi Europy. Trener dodaje, że Johannsson może być wysuniętym napastnikiem i cofniętym atakującym. W grę teraz wchodzi gra z dwoma napastnikami.

Wcześniej Johannsson grał w niemieckim Werderze Brema, holenderskim AZ Alkmaar, duńskim Aarhus. W reprezentacji USA zagrał 19 razy zdobywając 4 gole. Ma ponad 30 lat, nie jest więc zawodnikiem perspektywicznym. Mówiło się, że po zakończeniu umowy z Hammarby wyjedzie do USA grać w MLS, jednak zdecydował się na kontrakt z Lechem.

– Ciężko jest opisywać swoje walory, ale mogę grać jako napastnik lub szerzej rozumiany gracz ofensywny. Lubię strzelać gole i kreować okazje bramkowe i właśnie taki chciałbym mieć wkład w dobre wyniki drużyny. Nie tak dawno z moim poprzednim zespołem – Hammarby IF – miałem okazję grać przeciwko Lechowi i pamiętam, że w poznańskim zespole było dużo dobrych i świetnie wyszkolonych technicznie zawodników, więc nie mogę się doczekać, by móc wspólnie z nimi zagrać i pomóc klubowi osiągać jak najlepsze rezultaty – mówi napastnik, który w Poznaniu będzie grał z numerem 20.

Fot. lechpoznan.pl/Przemysław Szyszka

Udostępnij:

Podobne

Pogrom na Morasku

Ostre strzelanie urządziły sobie panie z Lecha Poznań UAM mierząc się z najsłabszą drużyną pierwszej ligi kobiet, Bielawaianka Bielawa. Wygrały aż 11:0. Można jednak powiedzieć,

Sensacja! Lech ograny przez beniaminka

Piękna seria zwycięstw nie mogła trwać bez końca. Kto by się jednak spodziewał, że przerwie ją beniaminek z Lublina, zmęczony meczami granymi co kilka dni?