Pół roku temu Lech jechałby do Płocka w roli zdecydowanego faworyta. Radził sobie nie z takimi drużynami, jak Wisła. Strzelał bramki dużo lepszym firmom. Wierzyliśmy, że Kolejorz będzie coraz lepszy, po udanych transferach były przecież w klubie pieniądze na prawdziwe wzmocnienia. Owszem, dołączyło kilku nowych graczy, ale po żadnym transferze nie można powiedzieć, że Lecha stać teraz na więcej.
Potrzeba było fartu, by uniknąć kompromitacji w Pucharze Polski. Nieszczęście było blisko. Pierwszoligowiec wysoko zawiesił poprzeczkę, ale nie na tyle wysoko, by najdroższa drużyna w kraju nie mogła z nim sobie poradzić. Mecz był wyrównany, drużyny prezentowały zbliżony poziom. Piłkarze Radomiaka odpadli, bo prowincjonalnymi zagrywkami, takimi jak niszczenie boiska przed rzutem karnym, przepychankami, obelgami i kłótniami, nałożyli na siebie presję, której nie udźwignęli.
Boisko w Płocku nie jest doskonałe, takie o tej porze roku w Polsce nie występują. Z pewnością jednak będzie lepsze niż w Sosnowcu, więc Lechowi powinno pójść trochę łatwiej. Nie wiemy, czy wielka radość, jaka zapanowała w drużynie po rozprawieniu się z Radomiakiem wzmocni piłkarzy Kolejorza. Przyczyn słabej ostatnio postawy szukano w sferze mentalnej. Kadrowo też jest gorzej niż jesienią. Obrona została wzmocniona, ale co z tego, skoro wciąż musi ją ratować Dejewski. Dopiero teraz klub znalazł zmiennika dla Ishaka. Oby okazał się bardziej przydatny niż Kaczarawa.
Szymczak ma potencjał na klasowego piłkarza, ale jeszcze nie może być jedynym napastnikiem klubu takiego, jak Lech. W Sosnowcu musiał nim być. Postawa władz klubu jest zadziwiająca. W pucharach europejskich można zarobić niemałe pieniądze. Jak można pozbawiać się na nie szans nie uzupełniając przez tyle miesięcy składu? Czemu służyła tak długa zwłoka? Oszczędności? Kto tanio kupuje, drogo może za to zapłacić.
Mówi się, że w Sosnowcu trener Żuraw grał o swoją posadę, ale należy wątpić, by klub się go pozbył po odpadnięciu. Raczej pozwolono by mu poprowadzić drużynę co najmniej do końca sezonu, promować młodzież, bo właśnie to jest jego odstawowym zadaniem. Lech dobrze gra tylko wtedy, gdy złapie luz, nie musi spalać się psychicznie. Gdyby drużyna nie walczyła już o nic, luzu byłoby aż za dużo, nie mielibyśmy powodów do narzekania na męczącą grę. Taką, jak w Sosnowcu.
Nie znamy sytuacji zdrowotnej drużyny. Nie wiemy, w jakim zestawieniu wystąpi defensywa, czy Szymczak nadal będzie jedynym zdrowym napastnikiem. Gdyby znów trzeba było grać w dużym osłabieniu, szanse Wisły na pokonanie Lecha wzrosłyby. Aż nie chce się wierzyć, że Lech tak bardzo obniżył loty, iż musi się obawiać meczu w Płocku. Miała budowa silnego, cieszącego kibiców ofensywną grą zespołu. Przez krótki okres byliśmy z niego dumni. Potem zaczął się jego demontaż.