Dołączył do Kolejorza latem 2019 roku. Władze klubu określiły go jako gracza z dużym potencjałem, nastawionego na osiągnięcie z Lechem sukcesów. Pozytywnie o nim wypowiedział się jego rodak Nenad Bjelica, były trener Kolejorza. Pomocnik poszedł jednak w ślady wszystkich Chorwatów, którzy nie potrafili odnaleźć się w Lechu. Właśnie został wypożyczony do klubu tureckiego. Może już do Poznania nie wrócić.

Gordan Golik, Ivan Turina, Elvis Kokalović, Mario Situm – tym graczom w Poznaniu nie poszło. Czyli wszystkim, jacy próbowali tu szczęścia. Kokalović nie zdołał zagrać ani minuty. Bramkarza Malenicę trudno do tego grona zaliczyć, bo było jasne, że wystąpi tylko wtedy, gdy trzeba będzie zastąpić Bednarka. Z Muharem, twardo grającym i podobno utalentowanym defensywnym pomocnikiem miało być inaczej. Potwierdziła się tylko twardość w grze owocująca licznymi żółtymi kartkami. Jego błędy kosztowały zespół utratę kilku goli. Przez półtora roku strzelił tylko jedną, przypadkową bramkę, asyst miał niewiele więcej

Kibice Lecha, mający dość tego, że trener Żuraw uporczywie na niego stawia, jakby chciał kogokolwiek przekonać, że to nie było pudło transferowe, organizowali akcje zachęcające klub do pozbycia się nielubianego gracza. Od kiedy trener zdecydował się wreszcie zastąpić go Moderem, młody zawodnik grał w każdym meczu, a Muhar pokazywał się na boisku sporadycznie.

Dziś jest on już zawodnikiem tureckiego Kayserisporu, trenowanego przez słynnego Rumuna Dana Petrescu. Opuścił tureckie zgrupowanie Lecha w czwartek, by poddać się testom w nowym klubie. Na szczęście wypadły pomyślnie. Został wypożyczony na pół roku z opcją transferu definitywnego, jeżeli przekona do siebie Turków (a zwłaszcza Rumuna). Trzymajmy za Karlo kciuki.

Udostępnij:

Podobne

Pogrom na Morasku

Ostre strzelanie urządziły sobie panie z Lecha Poznań UAM mierząc się z najsłabszą drużyną pierwszej ligi kobiet, Bielawaianka Bielawa. Wygrały aż 11:0. Można jednak powiedzieć,

Sensacja! Lech ograny przez beniaminka

Piękna seria zwycięstw nie mogła trwać bez końca. Kto by się jednak spodziewał, że przerwie ją beniaminek z Lublina, zmęczony meczami granymi co kilka dni?