Nadzieje na dobre rozpoczęcie najważniejszej dla Lecha od lat rundy rozgrywek ekstraklasy były wielkie. W przeciwieństwie do swych konkurentów – kompletnie zawiódł, stracił punkty, a przede wszystkim twarz. Na pierwszy mecz u siebie, przeciwko Termalice, wybiera się mniej widzów niż kilka miesięcy temu, prawdopodobnie 15 tysięcy. Trener Maciej Skorża twierdzi jednak, że byłby zaniepokojony, gdyby tak zły mecz wydarzył się po kilku kolejkach, a nie w pierwszej, gdy dużo było niewiadomych.
– Jesteśmy po analizie. Drużyna w wielu aspektach nie zafunkcjonowała tak, jak oczekiwaliśmy. Straciliśmy bramkę w ostatniej minucie, to boli. Oceniającym nas na gorąco umknęło jednak to, co zauważyliśmy w analizie. Były i dobre rzeczy. Graliśmy na bardzo trudnym terenie, z dobrym przeciwnikiem. Pierwszy mecz to zawsze jakaś niewiadoma. Po straconej bramce drużyna zareagowała dobrze. Czuć było pewność siebie zawodników, wyszli na dwubramkową przewagę. Z tego, co wydarzyło się w ostatnich 20 minutach wyciągnęliśmy wnioski. Wiemy, co powinniśmy zrobić inaczej.
Trener twierdzi, że nie chce się usprawiedliwiać, Lech zwalił mecz, ale stało się to także dlatego, że na palcach jednej ręki można policzyć piłkarzy, którzy przepracowali cały okres zimowy od początku do końca. Teraz z meczu na mecz gra będzie lepsza. Lech ma mocną kadrę, na stratę punktów zareagował złością i Maciej Skorża ma nadzieję, że będzie ona widoczna już podczas sobotniego spotkania. – Czasu już nie cofniemy. Skupiamy się na tym, co przed nami – mówi.
Rozczarowanie wśród kibiców jest duże, ale to dopiero przedsmak tego, co może się wydarzyć, gdyby takie mecze, jak w Krakowie, zdarzały się częściej. – Presja jest duża, czujemy ją, ale musimy z nią sobie radzić, to nie jest żadne usprawiedliwienie. Nasza reakcja musi być odpowiednia, gdyby zdarzył się niekorzystny wynik. Chłodna głowa jest ważna, jednak nic nam nie może uciec przez brak mobilizacji. Runda jest krótka, ale najbliższe trzy miesiące długo będą przez wszystkich w Poznaniu wspominane – zauważył trener Lecha.
Maciej Skorża przyznaje, że zmiany, jakich dokonał w trakcie meczu w Krakowie, nie pomogły drużynie. Kiedy jednak widzi, że źle się dzieje, trudno zachować kontrolę nad meczem, intensywność gry spada, to musi zareagować zmianami. Tym bardziej, że ma na ławce reprezentantów swych krajów. Nie mógł nie zareagować, nie wpuścić ich na boisko. Po czasie widzi, że decyzje byłby błędne, ale zareagować na sytuację na boisku musiał. Szeroka ławka jest atutem Lecha. Już w sobotę zawodnicy, którzy wejdą na boisko, dużo drużynie dadzą.