Tylko przez jeden dzień kibice Lecha Poznań śmiali się z Pogoni Szczecin. Teraz to ich klub jest mistrzem żenady, wyśmiewanym przez całą piłkarską Polskę. Stali się ofiarami patologicznego, nigdzie w świecie nie spotykanego układu: właściciel dużego, obracającego milionami i niezwykle popularnego klubu piłkarskiego osobiście zarządza drużyną nie mając ku temu predyspozycji ani kompetencji, trwoniąc własny majątek, doprowadzając fanów do rozpaczy.
Nie ma sensu opisywanie, co w Chorzowie poszło nie tak. Nikt już nad grą tej drużyny nie panuje. Trener dobrze wiedział, jak zachowa się Ruch, dzielił się tą wiedzą, a potem bezradnie obserwował, jak jego podopieczni robią wszystko, by to potwierdzić. Dokładnie tak samo było w niedawnym meczu z Puszczą. Po piątkowym blamażu trener Lecha przepraszał kibiców. Nie on to powinien zrobić, lecz ten, co mu powierzył drużynę. Nie ma on jednak nic a nic empatii. Realizowanie na siłę życiowej pasji jest dla niego ważniejsze niż zawód sprawiany tysiącom ludzi. Nie przeprosi. Prędzej skieruje do kibiców kolejne groźby: znów zapewni, że nigdy się nie podda.
W tym dziwnym sezonie Lech miał otwartą drogę do mistrzostwa. Nie skorzystał. Jest to marnotrawstwo na ogromną skalę. Szlag trafił ludzkie emocje i nadzieje, koło nosa przeszły miliony na rozwój klubu, odjeżdżają europejskie puchary. Ktoś, kto do tego doprowadził, powinien zostać konsekwentnie rozliczony. Nie zostanie. To jego własność. Nie rozliczy samego siebie, pójdzie w zaparte. Spróbuje znów wykorzystać naiwność tych, co żyją Lechem, trzymają się każdej nadziei, że nadejdzie ich czas. Kibice Pogoni też wierzyli, jeszcze sekundy przed końcem meczu byli pewni swego.
Lech nie jest klubem funkcjonującym na ogólnie przyjętych zasadach. Kasa się zgadza, zagrożeń organizacyjnych brak, ale w dziale sportu, a on jest najważniejszy, nic do siebie nie pasuje. Tak chory układ nie może trwać w nieskończoność. Do ludzi wreszcie dociera, że sensem istnienia Lecha Poznań nie jest zwyciężanie, zdobywanie trofeów. Lech służy do zaspokajania zachcianek faceta, który marzył o roli, którą teraz pełni i ani myśli z niej zrezygnować. Nie zaangażuje specjalistów. Dalej będzie zatrudniał trenerów, podporządkowywał ich sobie, osobiście wybierał piłkarzy, przeprowadzał milionowe transfery. Klub jest jego własnością, więc może się zabawiać za nic mając ludzkie uczucia i oczekiwania.
Na najbliższy mecz przyjdzie na stadion ponad 40 tysięcy ludzi. Lepiej sobie nie wyobrażać, jak się zachowają, gdy znów zostaną upokorzeni, gdy będą mieli dość robienia z siebie pośmiewiska. Może warto porozmawiać, wytłumaczyć się przed tymi, którym na tym klubie naprawdę zależy.