Kownacki już w Poznaniu!

Problemy Lecha z obsadzeniem pozycji napastnika wydają się być rozwiązane. Gdy Artura Sobiecha dotknęły problemy zdrowotne, pozostał tylko z Ishakiem, też zresztą rekonwalescentem. To najlepszy napastnik całej ligi, ale jest w drużynie jedynym graczem na tej pozycji. Wydawało się, że trener Maciej Skorża będzie musiał sobie z tym radzić, jednak klub dokonał transferu niezwykłego: pozyskał Dawida Kownackiego, swego byłego gracza, reprezentanta Polski.

To wychowanek Lecha, wytransferowany w 2017 roku do Sampdorii Genua. W polskiej ekstraklasie debiutował w grudniu 2013 roku, jako 16-latek. Po kilku miesiącach strzelił swą pierwszą bramkę, w sumie w 94 występach zdobył ich 21. W 2019 roku Sampdoria wypożyczyła go, a potem sprzedała do Fortuny Duesseldorf. W ubiegłym roku doznał groźnej kontuzji. Wyleczył ją, w styczniu zaliczył pierwsze występy, odzyskuje formę.

Początkowo wydawało się, że wypożyczenie „Kownasia” do Lecha na rundę wiosenną jest przedsięwzięciem ambitnym, ale nierealnym. Z czasem okazało się, że są na to widoki, kluby porozumiały się. Kiedy piłkarz otrzymał atrakcyjną ofertę z ligi belgijskiej (prawdopodobnie z KV Mechelem) wydawało się, że transfer upadnie na ostatniej prostej, jednak 24-letni napastnik dał się przekonać do powrotu na Bułgarską. Niewątpliwy wpływ na jego decyzję miała osoba Macieja Skorża, z którym ten gracz zdobył w 2015 roku mistrzostwo.

Jak we wtorek po południu poinformował „Głos Wielkopolski”, Dawid Kownacki przyleciał do Poznania, by przejść testy medyczne. Prawdopodobnie zakończą się one w środę przed południem podpisaniem kontraktu, najciekawszego w całej ekstraklasie w ostatnich miesiącach. Wtedy będzie można powiedzieć, że ofensywne problemy Lecha zostały rozwiązane, pracownicy Kolejorza stanęli na wysokości zadania. Oby tylko nowy-stary napastnik był w formie i strzelał bramki.

Lechowi pozostaje jeszcze problem z defensywą, ma tylko trzech klasowych obrońców. Nieoficjalnie wiadomo, że jest bliski sprowadzenia na tę pozycję zawodnika zagranicznego. Póki co dokooptował do pierwszej drużyny dwóch juniorów – ofensywnego Jakuba Antczaka i obrońcę Maksymiliana Pingota.

Udostępnij:

Podobne

Warta dała się ograć Śląskowi

Ten mecz nie musiał się skończyć tak źle dla Warty. Nie musiała przegrać. Śląsk wygrał przez wyrachowanie, lepszy pomysł na pozbawienie rywala atutów, większą taktyczną