Koniec hańbiącego sezonu w Poznaniu. Lech nie pomógł Warcie w utrzymaniu

Najgorszy możliwy koniec sezonu dla duetu poznańskich drużyn w Ekstraklasie. Lech niezasłużenie prowadził z Koroną, jednak przegrał, co przy zwycięstwie nowego mistrza Polski nad Wartą spowodowało spadek Zielonych na zaplecze najwyższej klasy rozgrywkowej.

Lech na wakacjach. Korona gra o życie. Przepis na kompromitujące zakończenie sezonu?

Na przedmeczowej konferencji Mariusza Rumaka mało było o wieńczącym rozgrywki spotkaniu z Koroną Kielce. Pytania skupiały się głównie na podsumowaniu drugiej kadencji 46-latka, jednak trener uznał, że to jeszcze za wcześnie, bo skupia się na swoim ostatnim meczu na stanowisku pierwszego trenera Kolejorza. Mimo to przyznał, że gdyby mógł cofnąć czas, to w grudniu mocno by się zastanowił, czy przyjąć ofertę od właściciela klubu.

Lech nie gra już o nic. Po remisie w Łodzi stracił nawet szansę na startu w europejskich pucharach. Nawet efektownym zwycięstwem nie zmaże plamy, którą konsekwentnie tworzył od początku sezonu, jedynie może pomóc ligowym konkurentom lub zaszkodzić ekipie Kamila Kuzery. Uniknięcie porażki zapewniała Warcie, Puszczy i Radomiakowi utrzymanie w elicie. Przegrana zapewniała Koronie niespodziewane uniknięcie degradacji.

Obie drużyny wyszły na murawę pokiereszowane i osłabione przez trudy sezonu, jednak wśród zawodników gości widoczna była niesamowita determinacja i dążenie do celu. Lech grający z pełną determinacją? Niewyobrażalne.

Piłka bywa przewrotna. Korona atakowała, Lech strzelił

Zgodnie z zapowiedziami na trybunach panowała iście wakacyjna atmosfera. Piłki plażowe, różnego rodzaju dmuchańce, muzyka kojarzona z letnimi imprezami, a nie stadionem piłkarskmo. Jedyne, co przypominało, że na murawie toczy się mecz, były transparenty wymierzone w piłkarzy i wszystkie osoby decyzyjne, z wyjątkiem jednej… Mariusza Rumaka.

Na boisku również nie działo się nic niespodziewanego. Goście byli maksymalnie naładowani i niesieni mocnym dopingiem swoich fanów. Dominowali i tworzyli kolejne sytuację bramkowe, a Lechowi sporadycznie pozwalali tylko na nieudane kontrataki. Jak zwykle w ostatnich tygodniach gości powstrzymywał tylko Bartosz Mrozek. Aż nagle kompletnie niespodziewanie w ostatniej akcji pierwszej połowy Mikael Ishak ruszył z własnej połowy i po indywidualnej akcji pokonał Ksawiera Dziekońskiego. Była to jedyna sytuacja, jaką wytworzył Lech w pierwszej części.

Druga połowa pigułką tegorocznego Lecha

Nie minęło 10 minut drugiej części gry, a Lech już grał w osłabieniu. Po faulu bezpośrednią czerwoną kartkę zobaczył Filip Marchwiński. Chwilę później po kompletnym pogubieniu się defensywny gospodarzy Korona za sprawą Yevgienija Shikavki wyrównała. Najmniejszego poruszenia nie wywołało to w Kotle, który świetnie się bawił w rytmy popularnych hitów. 

Inaczej zrobiło się po objęciu przez gości prowadzenia. Z trybuny dla najzagorzalszych padło najpopularniejsze tego popołudnia dnia hasło „wstyd, wstyd Kolejorz” i cała masa pozdrowień w stronę najważniejszych osób. Co ciekawe, Lech zabrał się nawet za atakowanie, Ishak nawet zdobył swoją drugą bramkę, ale chwilę wcześniej piłka opuściła boisko i gola odwołano. Na boisku było niesamowicie nerwowo. Sypały się żółte kartki. Korona konsekwentnie grała na czas i broniła wymarzonego rezultatu. W doliczonym czasie rytmy discopolo zmieniły się w pieśni żałobne. Sędzia zakończył mecz. Korona świętowała pod sektorem gości, a lechici od razu uciekli do szatni. Tak zakończył się sezon 2023/24.

Mikołaj Duda 

Udostępnij:

Podobne

Pogrom na Morasku

Ostre strzelanie urządziły sobie panie z Lecha Poznań UAM mierząc się z najsłabszą drużyną pierwszej ligi kobiet, Bielawaianka Bielawa. Wygrały aż 11:0. Można jednak powiedzieć,

Sensacja! Lech ograny przez beniaminka

Piękna seria zwycięstw nie mogła trwać bez końca. Kto by się jednak spodziewał, że przerwie ją beniaminek z Lublina, zmęczony meczami granymi co kilka dni?