Zdaniem trenera Lecha, drużyna ciężko przeżyła klęskę w Szczecinie. Przez dwa dni, jak to określił, atmosfera w szatni była nieciekawa. Potem jednak piłkarze zaczęli ciężko trenować i zrobią wszystko, by w piątek odkupić winy i wygrać mecz z Puszczą Niepołomice.
– To całkiem zrozumiałe, w jakim stanie są kibice. My też tak się czujemy, nie spodziewaliśmy się tego, co się stało, bo po dobrym meczu z Rakowem wydawało się, że wracamy na dobrą ścieżkę. Zmarnowaliśmy w ten sposób to, co udało się zbudować. Także dla mnie było szokiem oglądać, co stało się z drużyną. Teraz musimy iść dalej. Zrobiliśmy z piłkarzami analizę meczu z Pogonią. Nie znaleźliśmy niczego pozytywnego. Ważne dla mnie było, by im to pokazać, porozmawiać na ten temat. Teraz sami sobie i kibicom musimy pokazać reakcję na to, co się stało.
Dobra wiadomość jest taka, że prawie wszyscy piłkarze są już zdolni do gry. Po urazie głowy wraca Dagerstal. Już w Szczecinie mogli grać Ishak i Kwekweskiri. – To nie ma prawa więcej się zdarzyć – zapewnia trener Lecha. Czuje się odpowiedzialny za wynik niedzielnego meczu. Miał problemy z zestawieniem drużyny, bo nie mógł grać wykluczony za kartki Karlstrom. Ktoś go musiał zastąpić w środku pola. Padło na Marchwińskiego, bo tylko on się do tego kwalifikował. Musiał opuścić pozycję nr 9. Trener miał w drużynie trzech napastników. Zdecydował się na Szymczaka. Jednak nie dlatego, jego zdaniem, Lech przegrał. Zadecydowały indywidualne błędy w defensywie.
Pierwsze 20 minut nie zapowiadało nieszczęścia, mecz był pod kontrolą. Wszystko się posypało po pierwszej bramce. – Potem nas już nie było na boisku, ani piłkarzy, ani sztabu szkoleniowego. Na szczęście widziałem reakcję piłkarzy podczas treningu. Zobaczycie ją w piątek na meczu. Widziałem w ich oczach, co czuli. Przegrać 0:5 to jest duży wstyd. W dodatku pierwszy raz od dawna zdarzył się mecz, kiedy nie strzeliliśmy gola. Najbliższy będzie zupełnie inny – obiecuje trener.
W ciągu trzech dni Lech, grający w niemal niezmienionym składzie, rozegrał najlepszy swój mecz od dawna oraz najgorszy, od kiedy pracuje tu holenderski trener. W piątek zespół musi pokazać swoje prawdziwe oblicze. Van den Brom jest przekonany, że stanie się to faktem.