Tylko w Poznaniu trenerzy obu lokalnych drużyn występują wspólnie na przedmeczowej konferencji prasowej, traktują się przyjaźnie. Derby Poznania są inne niż wszystkie inne, nikt tu nikomu nie okazuje nienawiści, nikt nikogo nie chce zniszczyć, nikt nie pada ofiarą świętej wojny. Wyjątkowe jest też to, że formalny gospodarz, w tym przypadku Warta, podejmuje Lecha na jego stadionie.
To będą siódme takie derby od czasu, gdy Poznań ma w ekstraklasie dwa zespoły. Nigdy jeszcze Warta nie zdobyła nawet punktu, a jej trener Dawid Szulczyk znów liczy, że tym razem się to zmieni. Okoliczności wydają się mu sprzyjać. Jego zespół nieźle punktuje, szczególnie dobrze gra na wyjazdach, a przyszło mu rozgrywać domowy mecz na obcym stadionie. Warta potrafi grać przeciwko drużynom ofensywnym, utrzymującym się przy piłce. Dała radę odebrać na wyjeździe punkty Rakowowi. Lech natomiast w nowym sezonie nie jest sobą, na domiar złego źle się czuje po przerwie w rozrywkach, od lat szczególnie źle sobie radzi w takiej sytuacji we wrześniu.
Słabą stroną Lecha jest gra z przeciwnikami stosującymi głęboką obronę, szukającymi szczęścia w kontratakach i stałych fragmentach. Nie poradził sobie w Trnawie, we Wrocławiu, ostatnio u siebie grając z Górnikiem Zabrze. Dawid Szulczek, który był na tym meczu twierdzi jednak, że Lechowi zabrakło detali, by wygrać, zdyskontować swą przewagę. Trafiał w poprzeczkę, brakowało mu decyzyjności w polu karnym rywala. Teraz jednak miał dwa tygodnie na wyeliminowanie braków i sytuacja może się zmienić.
Trener Warty twierdzi, że choć inne drużyny znalazły sposób na Lecha, to nie tak łatwo go rozpracować. O ile bowiem Raków zawsze gra tak samo, z trzema obrońcami, dwoma ofensywnymi pomocnikami i napastnikiem, to Lech stosuje różne warianty. Czasami gra z dwoma defensywnymi obrońcami, innym razem z dwoma środkowymi. Nigdy nie wiadomo, który system zastosuje. Jego piłkarze dobrze się czują z piłką przy nodze, trudno ich zatrzymać.
John van den Brom przyznaje, że jego drużyna dopiero walczy o powrót do dawnej formy. Przerwa w rozgrywaniu meczów powinna mu pomóc, był czas na treningi, poprawienie sfery fizycznej, zgrania. Co prawda kilku piłkarzy wyjechało na zgrupowania reprezentacji, ale można ich było zastąpić młodzieżą z akademii. Rok temu Lech grał co kilka dni, teraz meczów będzie miał dużo mniej. Sprzyja to treningom, ale trener nie kryje, że wolałby sytuację z ubiegłego sezonu.
Oba zespoły nie wystąpią w pełnym składzie. Trener Szulczek, jak powiedział, nie chce ułatwić zadania rywalowi i nie powie, z których piłkarzy prawdopodobnie nie będzie mógł skorzystać. Ujawnił tylko, że kontuzja Adama Zrelaka jest poważna. W Lechu nie zagra Andersson, którego z treningów wyłączyło przyjście na świat potomka. Ishak jest zdrowy, zagra w niedzielę, jego uraz z ostatniego meczu został wyleczony. Zaskakująco szybko do zdrowia wrócił Periera, znajdzie się w meczowej kadrze.